Wśród ofiar nawałnicy, która w nocy z piątku na sobotę nawiedziła Maderę, nie ma cudzoziemców - usłyszała w polskim resorcie dyplomacji reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz. Taką informację przekazało Polsce Ministerstwo Spraw Zagranicznych Portugalii. Wskutek powodzi i osunięć ziemi na wyspie życie straciły co najmniej 42 osoby, a kilkadziesiąt trafiło do szpitali.

Regionalny sekretarz ds. społecznych Francisco Ramos potwierdził, że na Maderze zginęły co najmniej 42 osoby. Portugalskie służby przyznają jednak, że to prawdopodobnie nie jest jeszcze ostateczny bilans tragedii.

Potoki wystąpiły z brzegów

Największe szkody nawałnica wyrządziła w ponad stutysięcznym, pełnym europejskich turystów Funchal. Po tym, jak dwa górskie potoki płynące przez miasto wystąpiły z brzegów, ewakuowano dwa wielkie centra handlowe. Zamknięte dla ruchu zostało też międzynarodowe lotnisko na Maderze. Między stolicą a innymi miastami wyspy zerwana została komunikacja.

Bardzo ucierpiało także leżące 12 kilometrów na zachód od Funchal portowe miasto Ribeira Brava (po polsku - Rwący Potok). Przepływający przez nie strumień wystąpił z brzegów, zniszczył mosty i zalał ulice w nadmorskiej, handlowej części Ribeiry.

Czas na naprawianie szkód

Pogoda na Maderze już się poprawiła, rozpoczyna się teraz naprawianie szkód, które wyrządziły ulewne deszcze i huraganowy wiatr. Władze wyspy budują też tymczasowe schrony dla mieszkańców, którzy stracili dach nad głową. Według meteorologów, na razie nie należy się spodziewać na wyspie gwałtownych załamań pogody.

Gwałtowne załamanie pogody na Maderze, która liczy 250 tysięcy mieszkańców, nastąpiło w nocy z piątku na sobotę. Szybkość wiatru przekraczała momentami nawet 100 km na godzinę. To największa nawałnica na wyspie od 1993 roku.