Bjoern Einar Romoeren, dwukrotny mistrz świata w lotach narciarskich i były rekordzista w długości skoku, stracił w niedzielę prawo jazdy. Powodem było zbyt huczne świętowanie przez niego sobotniego konkursu w Vikersund, gdzie padły kolejne rekordy.

Mówiło się już od kilku tygodni o nowym rekordzie świata i pobiciu wyniku Andersa Fannemela, który przed dwoma laty uzyskał 251,5 m, lecz nikt w to tak naprawdę nie wierzył. W sobotę jednak byliśmy świadkami szalonego konkursu. Najpierw nasz Robert Johansson skoczył na odległość 252 m, a później Austriak Stefan Kraft uzyskał 253,5. W tej sytuacji musieliśmy to uczcić i chyba było nieco zbyt burzliwie - powiedział były skoczek dziennikowi "Verdens Gang".

W niedzielę Romoeren został zatrzymany do rutynowej kontroli drogowej w drodze do Vikersund. Przebadano go alkomatem i stracił prawo jazdy.

Samochód musiałem zostawić na poboczu, lecz policjanci rozpoznali mnie i byli tak mili, że zawieźli mnie pod skocznię i zdążyłem jeszcze na serie finałową - relacjonował były skoczek. Policja podała w oficjalnym komunikacie, że w niedzielę podczas wielu kontroli drogowych w regionie Vikersund tylko jeden kierowca miał niedozwoloną zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu.

Słyszałem tę wiadomość później w radiu i to niestety byłem ja - przyznał Romoeren.

Romoeren zakończył karierę w 2014 roku i obecnie jest jednym z dyrektorów marketingu w norweskiej federacji narciarskiej (NSF). W latach 2005-11 był rekordzistą w długości skoku z wynikiem 239 m, który uzyskał na mamucie w Planicy. W karierze zdobył dwa złote medale oraz srebrny i brązowy mistrzostw świata w lotach narciarskich oraz dwa brązowe i srebrny narciarskich MŚ w drużynie. Indywidualnie zdobył brązowy medal olimpijski na dużej skoczni w Turynie (2006).

(mn)