Zwrot akcji w sprawie byłego premiera Tajlandii. Sąd Najwyższy orzekł we wtorek, że Thaksin Shinawatra musi wrócić do więzienia, by odbyć karę roku pozbawienia wolności. Shinawatra stawił się już w areszcie w Bangkoku.

Thaksin Shinawatra wrócił do kraju w 2023 roku po 15 latach dobrowolnego wygnania, aby odbyć ośmioletni wyrok za nadużycia władzy i malwersacje. W więzieniu spędził jednak niespełna dzień, po czym został przeniesiony do szpitala, rzekomo z powodów zdrowotnych. Następnie król Maha Vajiralongkorn zmniejszył mu karę do roku. Ostatecznie były premier został zwolniony warunkowo po sześciu miesiącach.

Sędziowie Sądu Najwyższego uznali jednak, że istnieją wystarczające dowody na to, iż twierdzenia Thaksina dotyczące ucisku w klatce piersiowej i wysokiego ciśnienia krwi podczas pobytu w więzieniu nie były prawdziwe. Zdecydowano, że czas spędzony w szpitalu nie może zostać mu zaliczony na poczet kary.

W oświadczeniu opublikowanym w serwisie społecznościowym 76-letni miliarder napisał, że przyjmuje wyrok. "Dziś być może nie mam już wolności, ale mam wolność myśli, aby tworzyć dobro dla kraju i ludzi" - napisał.

Agencja Reutera poinformowała za świadkami, że Thaksin stawił się w więzieniu przed godz. 13 czasu lokalnego (godz. 6 w Polsce).

Kolejny cios dla rodziny

Thaksin był szefem rządu w latach 2001-2006, gdy podczas jego pobytu za granicą w kraju doszło do wojskowego zamachu stanu. W 2008 roku na krótko powrócił do Tajlandii, ale ponownie wyjechał, unikając aresztu przed wydaniem wyroku w sprawie o korupcję.

Wtorkowy wyrok to kolejny poważny cios dla wpływowej rodziny Shinawatrów, która od dwóch dekad dominuje na tajlandzkiej scenie politycznej - zwróciła uwagę agencja AP.

Kilka dni wcześniej Trybunał Konstytucyjny usunął córkę byłego premiera, Paetongtarn Shinawatrę, ze stanowiska szefowej rządu za naruszenie zasad etycznych. W piątek parlament wybrał nowego premiera, Anutina Charnvirakula z centroprawicowej partii Bhumjaithai, odsuwając od władzy związaną z Shinawatrami partię Pheu Thai.