Skandal w rodzinie królewskiej w Belgii. Brat króla Filipa, książę Laurent - znany jako "enfant terrible" rodziny królewskiej - pomimo oficjalnego zakazu wydanego przez premiera Belgii uczestniczył w przyjęciu z okazji 90-lecia chińskiej armii, które odbyło się w ambasadzie Chin w Brukseli. Grożą mu za to dotkliwe konsekwencje.

Książę może stracić dotacje państwowe, albo ich część. A jest to ponad 300 tys. euro rocznie. Książę ma zakaz kontaktów zagranicznych bez każdorazowej zgody premiera, gdyż politykę zagraniczną prowadzi rząd. 

Książę Laurent już kilkakrotnie łamał zakaz, stawiając rząd w trudnej sytuacji. Niedawno o mało co nie spowodował dyplomatycznego faux pas, gdyż przyjął zaproszenie na spotkanie zwolenników prezydenta Turcji - Erdogana. W ostatniej chwili spotkanie to jednak udaremniono. 

Tym razem jednak niepokorny Laurent spotkał się w ambasadzie Chin z wojskowymi z okazji 90-lecia Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Pochwalił się tym wydarzeniem na portalu społecznościowym. Teraz czeka go kara. 

O obcięciu dotacji na wniosek rządu zdecyduje jednak parlament. Już dwie flamandzkie partie - chadecka i liberalna - opowiedziały się za "proporcjonalnym" ukaraniem księcia. Może to oznaczać częściowe zmniejszenie dotacji. 

Z kolei nacjonalistyczna partia Flandrii, która jest programowo antymonarchistyczna, opowiada się za zabraniem księciu całej sumy przeznaczonej na przyszły rok.

(ph)