Krwawe zamachy terrorystyczne w USA. Trzy samoloty porwane przez terrorystów uderzyły w World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie. Nowojorski WTC przestał istnieć, budynek Departamentu Obrony został poważnie uszkodzony. Nie wiadomo na razie ile jest ofiar ataku. Czwarty samolot rozbił się w Pensylwanii niedaleko Pittsburgha. Jak zareagują na to Stany Zjednoczone? O komentarz poprosiliśmy znanego znawcę stosunków międzynarodowych Bartłomieja Kamińskiego. Rozmawia z nim dyrektor Agencji Informacyjnej Radia RMF Jacek Stawiski:

Jacek Stawiski: Niebywały dzień w historii Ameryki, niebywały dzień w historii świata. Spróbujmy się razem zastanowić co może dziać się w najbliższych dniach. Jak Ameryka będzie odpowiadać na ten niespotykany akt terroru?

Bartłomiej Kamiński: Wie pan, wydaje mi się, że to jest punkt zwrotny, że po upadku Związku Radzieckiego Ameryka wpadła w stan hibernacji. To jest taki dzwonek alarmowy, jednak sprawami świata się trzeba zajmować. Wydaje mi się, że reakcja będzie zdecydowana i ostra. Przede wszystkim upadnie ten syndrom, że jeżeli jedna trumna przyjedzie z kraju zamorskiego, to wówczas kariera polityczna prezydenta, czy kogokolwiek odpowiedzialnego za wysłanie żołnierzy do innego kraju jest skończona. Mnie się wydaje, że jest to punkt zwrotny.

Jacek Stawiski: Czy sądzi pan, że mamy do czynienia z czymś na skalę II Wojny Światowej, to znaczy z atakiem na Pearl Harbour, że nie jest to nawet wydarzenie na skalę wojny w Zatoce Perskiej?

Bartłomiej Kamiński: Mnie się wydaje, że to jest porównywalne z Pearl Harbour, z resztą senator Hagel to porównuje. Mówię, że są to bardzo silne analogie, ale wniosku z tego nie należy wyciągać, że mamy do czynienia z III Wojną Światową. To jest porównywalne w tym sensie, że Ameryka się obudzi z pewnego stanu izolacji, pewnego takiego zadowolenia – jesteśmy wyizolowani od świata. Niech się Europejczycy zajmują Macedonią, ktoś inny Afryką, a my tu będziemy robili pieniądze. Mnie się wydaje, że to jest punkt zwrotny w tym sensie, że będziemy świadkami bardzo aktywistycznej polityki Ameryki. Polityki, która doprowadzi do tego, że te źródła terroryzmu międzynarodowego będą zlikwidowane.

Jacek Stawiski: Czy nie obawia się pan, że Amerykanie teraz przerażeni i skonsternowani tym co się stało będą dokonywać akcji odwetowych na ślepo?

Bartłomiej Kamiński: Nie przypuszczam. Ja muszę powiedzieć, że w takich trudnych sytuacjach trudnych, zawsze mi bardzo imponuje reakcja społeczeństwa amerykańskiego. Dzisiaj wracałem z pracy trzy i pół godziny zamiast 20 minut. Obserwowałem scenę, kiedy pewna dziewczyna wyskoczyła z samochodu i zaczęła kierować ruchem. Nie było żadnego trąbienia - wszyscy jakoś poważnie, z szacunkiem wzajemnie sobie próbują pomóc. Jest to naród, który w chwilach zagrożenia, gdy jakiś huragan, lub coś się niedobrego stanie, to jest olbrzymia solidarności i taka dyscyplina jednocześnie połączona z determinacją. Wie pan, pan wspomniał o Pearl Harbour – był to moment, kiedy gigant się obudził. Mnie się wydaje, że będziemy obserwowali obudzenie się Ameryki, ale oczywiście to nie będzie na miarę II Wojny Światowej, ale będzie się przejawiało w bardziej zdecydowanej polityce zagranicznej.

Jacek Stawiski: A czy nie przeraża pana niemoc Ameryki? W ciągu kilkunastu minut, być może nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi traci życie.

Bartłomiej Kamiński: Wie pan, to są oczywiście słabości krajów wysoko uprzemysłowionych. Pan pamięta, że to były wszystko, te cztery samoloty – to wszystko były akcje typu kamikaze. Czterech, pięciu facetów wchodzi do samolotu, mają noże, są zdeterminowani – szantażują pasażerów, że mają środki wybuchowe i łapią za stery samolotu. Ci wszyscy ludzie musieli być pilotami, popełnili samobójstwo. Wobec takich rzeczy trudno jest cokolwiek zrobić. Nie wiem jak to można ochronić na przyszłość, ale wydaje mi się, że ceną za zmniejszenie prawdopodobieństwa, że coś takiego się stanie w przyszłości, będzie utracenie pewnych swobód i wolności, które w tym kraju są.