Znamy raport ws. incydentu z udziałem brytyjskiego samolotu wojskowego, który kilka tygodni temu opadał w niekontrolowany sposób przez 30 sekund. Na pokładzie maszyny znajdowało się prawie 200 żołnierzy. Okazuje się, że ich bezpieczeństwo było zagrożone, bo aparat fotograficzny zablokował drążek sterowania samolotem.

Nie wiadomo, skąd aparat wziął się w kokpicie i jak doszło do incydentu. Wygląda jednak na to, ze zwykły przypadek mógł doprowadzić do tragedii. Samolot opadł prawie półtora kilometra w 30 sekund. Nadal kontynuowałby katastroficzną trajektorię lotu, gdyby nie interwencja automatycznego systemu, który ją skorygował.

Samolot z żołnierzami na pokładzie odbywał rejs z Wielkiej Brytanii do Afganistanu. Wylądował awaryjnie w Turcji. Po incydencie brytyjskie lotnictwo uziemiło flotę sześciu Voyagerów szukając technicznych przyczyn awarii samolotu.

(mn)