Słowa Mahmuda Ahmadineżada wywołały skandal w czasie 65. sesji Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych. Najbardziej kontrowersyjny gość szczytu - prezydent Iranu - oskarżył Stany Zjednoczone nie tylko o zamachy na WTC, ale i o zbrodnie na świecie.

Słowa Ahmadineżada wywołały poruszenie na sali. Na znak protestu wyszli z niej natychmiast amerykańscy przedstawiciele. Po chwili to samo zrobili członkowie delegacji kilku europejskich państw. Ale nie zrobiło to żadnego wrażenia na prezydencie Iranu. Mahmud Ahmadineżad mówił dalej.

Wielu Amerykanów, a także ludzi oraz polityków w innych krajach uważa, że niektóre siły w rządzie USA zorganizowały te ataki, by ratować upadającą amerykańską gospodarkę i syjonistyczny reżim na Bliskim Wschodzie - stwierdził prezydent Iraku.

Te słowa przyjęto z wielkim niesmakiem. Zwłaszcza że wypowiedziane zostały w Nowym Jorku szczególnie dotkniętym w czasie ataków.

Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych przy ONZ wydali oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim: zamiast godnie reprezentować swój naród, prezydent Iranu po raz kolejny postanowił oddać się szerzeniu teorii spiskowych i antysemityzmu. Amerykańskie media natychmiast nazwały go prowokatorem przepełnionym nienawiścią.