"Start honorowy już był. Teraz będzie start ostry"- mówi Aleksander Doba, podróżnik z Polski, który musiał przerwać swoją wyprawę kajakiem z Nowego Jorku do Lizbony. Pan Aleksander już planuje kolejną podróż. Wyruszy w maju 2017 roku. Do Portugalii chce dotrzeć w dniu swoich 71. urodzin na początku września.

Zamierzam wyruszyć z Sandy Hook. Mniej więcej dokładnie z tego samego miejsca, gdzie fala przewróciła mój kajak - zapewnia podróżnik, którego nie opuszcza dobry humor. Życie jest pełnie niespodzianek i tak było tym razem - podkreśla. Teraz Aleksander Doba myśli już tylko o tym, jak naprawić swój kajak i urządzenia, które są potrzebne do kolejnej wyprawy. Kajak chcę wysłać do Polski. Naprawić go. Sam też lecę do Polski wkrótce. Jestem radosny i szczęśliwy, że wszystko dobrze się skończyło - podkreśla. 

Nie było szans na dalszą podróż

Chciałem dopłynąć do Sandy Hook do portu. I tam w kajaku czekać może dwa, może trzy dni na poprawę pogody. Na zmianę wiatrów na takie, które umożliwiłyby swobodne wypłynięcie na ocean. Chciałem tam jeszcze coś przygotować do wyprawy, bo przed wyruszeniem na wszystko zabrakło czasu. I ja śpiesząc się do tego Sandy Hook, bo chciałem wykorzystać czas, kiedy jest odpływ. Około 1 w nocy, kiedy byłem blisko lądu, zaskoczyły mnie fale przybojowe. Było ciemno. Nie zauważyłem ich. Gwałtowna fala przewróciła kajak. Ja z niego wypadłem. Potem woda przewróciła go kilka razy. Nie miałem szans wejść do środka. Fale wyrzuciły mnie na brzeg. Kajak również - opowiada podróżnik o ostatnich problemach z wypłynięciem z Nowego Jorku.

Aleksander Doba jeszcze wtedy wierzył, że uda mu się ruszyć w dalszą drogę. Ale okazało się, że woda zalała urządzenia niezbędne do wyprawy. M.in. system, który ostrzega o zagrożeniu kolizji z innym statkiem. Zniszczone zostały także telefony satelitarne. Polak zdołał jedynie nadać sygnał SOS.

Dla nas najważniejsze, że Aleksander Doba jest cały i zdrowy - podkreśla Monika Czopik menadżerka podróżnika. Jak dodaje, kontynuowanie rejsu przez ocean zepsutym kajakiem stanowiłoby ogromne zagrożenie. Dlatego zdecydowano o przerwaniu wyprawy. I przygotowaniu kolejnej, za rok. Czopik dodaje, że w najbliższych dniach kajakarz wróci do Polski.

(ug)