Udając delegację rządową, działacze Greenpeace niemal dostali się na obrady unijnych przywódców w Brukseli. Ubrani w marynarki i krawaty podjechali ekskluzywnym samochodem przed główne wejście siedziby Rady Europejskiej, gdzie premier Szwecji Fredrik Reinfeldt witał przywódców państw Unii Europejskiej.

Zanim kompletnie zaskoczona ochrona wyprosiła aktywistów Greenpeace, zdążyli jeszcze przed kamerami setek dziennikarzy rozwinąć transparent z napisem „Unio, uratuj Kopenhagę”.

Rozpoczynający się dzisiaj w Brukseli szczyt UE odbywa się w cieniu międzynarodowej konferencji klimatycznej w Kopenhadze. W komunikacie prasowym organizacja Greenpeace wezwała liderów Europy, by zredukowali emisję dwutlenku węgla do atmosfery i by utorowali drogę do porozumienia w Kopenhadze.

Także ze strony Parlamentu Europejskiego i bogatych krajów członkowskich rośnie presja, by UE zgodziła się zredukować swoje emisje CO2 nawet o 30 procent do 2020 roku, czyli więcej niż uzgodnione wcześniej 20 procent. Wątpliwe jest jednak, czy przywódcy europejscy zdecydują o takim podniesieniu poziomu redukcji emisji CO2. Jeśli się inni dołączą do Unii Europejskiej, to możemy zwiększyć tę liczbę - powiedział brukselskiej korespondentce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Tym samym w zasadzie przesądził wynik rozmów, bo małe są szanse, by inne uprzemysłowione kraje zobowiązały się do podobnego wysiłku.

Tymczasem Zieloni w Parlamencie Europejskim opublikowali raport, który wykazuje, że UE osiągnęła już połowę z zapowiadanych 20-procentowych redukcji emisji CO2, więc podwyższenie poprzeczki przyjdzie jej z łatwością. Pozarządowe organizacje obrońców środowiska apelują do UE o redukcje 40-procentowe. Posłuchaj relacji Katarzyny Szymańskiej-Borginon: