Za niespełna dwa tygodnie ponad 1200 polskich żołnierzy rozpocznie służbę w Afganistanie. Będą działać we wschodniej, bardzo niespokojnej części krajów, gdzie zwiększyła się aktywność talibów. Czy Afgańczycy obawiają się pogorszenia sytuacji?

Do stolicy Afganistanu, Kabulu, pojechał wysłannik RMF FM Przemysław Marzec. Nasz dziennikarz rozmawiał z mieszkańcami stolicy. Większość z nich mówi o strachu. Są przekonani, że spokój to zjawisko tymczasowe i Afganistan znów może ogarnąć wojna. Może talibowie przyjdą jutro albo pojutrze. Wojna nie skończyła się do tej pory. A w Afganistanie mamy od 30 lat, jest bardzo niebezpiecznie - mówi jeden z mieszkańców Kabulu.

Są też jednak ludzie, którzy zauważają zmiany na lepsze. To prawda, jest lepiej. Przedtem nikt w Afganistanie nie kupował kwiatów. Teraz siedzę tu i sprzedaję. To istotna różnica - stwierdza sprzedawca kwiatów.

Zmiany widać gołym okiem na ulicach Kabulu – zadbane witryny sklepów, kobiety na ulicach i pełne restauracje. Tam, gdzie będą polscy żołnierze, czyli na wschodzie i południu nie zmieniło się nic. Brak bezpieczeństwa skutecznie odstrasza inwestorów i organizacje humanitarne.

Praca - sposób na bezpieczeństwo

Wysłannik RMF FM dotarł do Heratu na zachodzie Afganistanu. Od kilku lat stacjonują tam wojska włoskie i hiszpańskie. Warto podkreślić, że w tym mieście bardzo rzadko dochodzi do ataków na siły międzynarodowe. Jak obce wojska zdobywają przychylność Afgańczyków?

Najlepsze rozwiązanie na zapewnienie spokoju to praca. Włosi chętnie zatrudniają Afgańczyków m.in. do prac budowlanych. To nasza polityka - mówi przedstawiciel włoskich wojsk. Przy każdej budowie czy projekcie realizowanym w prowincji domagamy się zatrudniania miejscowych - podkreśla.

Wśród Afgańczyków nie widać niechęci do obcych wojsk, a efekty zgodnej współpracy widać gołym okiem – Herat to jedno z najbezpieczniejszych i najszybciej rozwijających się miejsc w kraju. Posłuchaj relacji Przemysława Marca:

Największe zagrożenie w Afganistanie to bomby-pułapki. Jak dowiedział się Przemysław Marzec, już za 10-15 dolarów można znaleźć Afgańczyka, który podłoży bombę. Atakują nie tylko talibowie, ale także bandyci i szmuglerzy narkotyków, którym zależy na chaosie. Posłuchaj: