Polscy żołnierze już wkrótce będą samodzielnie kontrolować afgańską prowincję Ghazni – pisze „Gazeta Wyborcza”. Jest ona bezpieczniejsza od tej, w której Polacy służą dzisiaj. Oficjalnie decyzja zostanie ogłoszona dopiero wtedy, gdy prezydent Kaczyński podpisze odpowiednie rozporządzenie.

Zdaniem MON-u wzięcie odpowiedzialności za jedną prowincję oznaczać będzie wyraźniejsze niż dotąd eksponowanie biało-czerwonej flagi w operacji NATO w Afganistanie.

Ghazni nie jest głównym polem bitewnym w afgańskiej wojnie. Leżąc z dala od głównych aren wojny, a także od szlaków partyzanckich karawan z afgańsko-pakistańskiego pogranicza, Ghazni uważana jest za prowincję spokojniejszą także niż Paktika, gdzie dziś stacjonują Polacy i przez którą talibowie przeprawiają się w drodze z obozowisk w Pakistanie.

Znaczenie strategiczne Ghazni polega jednak na tym, że biegnie przez nią najważniejsza droga kraju z Kabulu do Kandaharu. Wyrównana i wyasfaltowana przez Amerykanów, uchodzi za symbol wprowadzonych przez nich nowych porządków w Afganistanie.

Objęcie Ghazni oznacza, że Polacy przestaną patrolować afgańsko- pakistańskie pogranicze, gdzie roi się od pułapek i zasadzek. W Ghazni ich najważniejszym zadaniem będzie utrzymanie bezpieczeństwa na drodze z Kabulu.

Polski kontyngent zwiększy się z 1200 do 1600 żołnierzy. Nikt nie mówi o wysyłaniu kolejnych oddziałów, ale inne kraje, które objęły samodzielnie prowincje - np. Holandia w Uruzganie czy Wielka Brytania w Helmandzie - nie mogąc doprosić się posiłków od innych,

dosyłały do Afganistanu kolejnych żołnierzy.