Wielki, czerwony dywan rozłożony na trasie przejazdu kolumny z prezydentem Abd el-Fatahem es-Sisim nie schodził w poniedziałek z pierwszych stron egipskich gazet. Komentatorzy zwracają uwagę, że jest to wyraz ekstrawagancji, podczas gdy władze mówią o konieczności oszczędzania.

Czerwony dywan rozwinięto w sobotę na trasie prezydenckiej kolumny, zmierzającej do osiedla socjalnego na przedmieściach Kairu. Zdjęcia z tego przejazdu to obecnie przedmiot żartów w serwisach społecznościowych. 

Przedstawiciele mediów i działacze podkreślają z kolei, że relacja z przejazdu prezydenckiego konwoju trafiła do mediów tuż przed przemówieniem, w którym Sisi ostrzegł, że kraju nie stać na dopłaty do rachunków za wodę i elektryczność dla najbiedniejszych rodzin.

"Jak prezydent może prosić nas o zaciskanie pasa, jeśli długi na 4 kilometry czerwony dywan mówi co innego?" - głosi nagłówek dziennika "Al-Makal", którego redaktor naczelny Ibrahim Eissa jest jednym z najbardziej znanych egipskich komentatorów telewizyjnych.

Jusef al-Husejni, prezenter prywatnej ON TV, pytał z kolei, "czy tych pieniędzy nie można było przeznaczyć na okrycia dla marznących ludzi".

W wyniku burzy wywołanej przez czerwony dywan oficjalnej publicznej odpowiedzi udzieliło egipskie wojsko. Gen. Ihab al-Kahwadżi, z departamentu ds. morale tłumaczył, że dywan jest wykorzystywany od ponad trzech lat. Jak zaznaczył, chodziło też o to, by dać "Egipcjanom odrobinę radości".

(abs)