Z powodu wykrycia rakotwórczych dioksyn u naszych zachodnich sąsiadów zamknięto kolejnych tysiąc ferm. Rolnicy tymczasem wyliczają swoje szkody już na 100 milionów euro, ale ta kwota wzrośnie kilkukrotnie, bo Niemcy odwrócili się od kupowania jaj i wieprzowiny.

Kurze fermy, hodowle świń i prosiąt w kilku landach zostały zamknięte dopiero teraz bo ich dostawca paszy długo nie umiał albo nie chciał dostarczyć dokumentów.

Przez wiele dni nie było wiadomo dokąd trafiły nieznane wcześniej partie karmy, które mogły zawierać dioksyny. Niemiecka minister rolnictwa przekonywała rodaków, że wszystko jest pod kontrolą. Teraz żąda personalnych konsekwencji od instytucji w Dolnej Saksonii, które nie były w stanie wcześniej wydobyć od podejrzanego producenta niezbędnych dokumentów. Prokuratura wszczęła kolejne śledztwo.

Opozycja grzmi, że nie może być tak, że ludzie prawie każdego dnia dowiadują się czego wczoraj nie powinni zjeść.