Najwcześniej jednak za dwa lata. Dopiero wtedy narodowy operator ma uruchomić system, który pomoże urzędniczkom od razu znaleźć awizowany list. Nie będą już musiały za każdym razem wertować stosów kopert. Takie obietnice padły na konferencji prasowej w Warszawie. Pocztowcy chwalili się też przyspieszeniem doręczania przesyłek.

To przyspieszenie wynosi kilka procent. Oznacza to, że na 100 wysłanych listów priorytetowych na czas, czyli następnego dnia, dociera do adresatów 88. Ministerialne minimum zakłada 82. Poczta jest więc lepsza, ale tylko według swoich badań. Według raprotu Urzędu Komunikacji Elektronicznej, na czas dochodzi zaledwie 66 na sto wysłanych priorytetów. Potwierdzają to klienci poczty:

Na razie popołudniowa wyprawa na pocztę, to strata kilkudziesięciu minut.