"Jako minister sprawiedliwości czułem się zobowiązany poinformować Sejm o zagrożeniach suwerenności, jak i innych, które kryją się długoterminowo za tymi decyzjami" - mówił minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro po głosowaniu nad projektem ustawy o ratyfikacji decyzji ws. zasobów własnych UE. "Rodzi się pytanie, czy zablokowanie wystąpienia ministra konstytucyjnego w takiej debacie nie jest bardziej wymowne niż nawet moje 15-minutowe wystąpienie i czy nie mówi więcej o sile argumentów, które posiadamy, które dziś nie wybrzmiały na tej sali, ale myślę, że poprzez tę decyzję będą jeszcze mocniej zauważone" - dodał.

"Jako minister sprawiedliwości czułem się zobowiązany poinformować Sejm o zagrożeniach suwerenności, jak i innych, które kryją się długoterminowo za tymi decyzjami" - mówił minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro po głosowaniu nad projektem ustawy o ratyfikacji decyzji ws. zasobów własnych UE. "Rodzi się pytanie, czy zablokowanie wystąpienia ministra konstytucyjnego w takiej debacie nie jest bardziej wymowne niż nawet moje 15-minutowe wystąpienie i czy nie mówi więcej o sile argumentów, które posiadamy, które dziś nie wybrzmiały na tej sali, ale myślę, że poprzez tę decyzję będą jeszcze mocniej zauważone" - dodał.
Zbigniew Ziobro w Sejmie /Rafał Guz /PAP

Sejm przyjął we wtorek ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE dotyczącą Funduszu Odbudowy. Za opowiedziało się 290 posłów, przeciw było 33, a 133 wstrzymało się od głosu. 211 spośród 231 posłów klubu PiS głosowało za ustawą; 20 było przeciwnych, wśród nich niemal wszyscy reprezentanci Solidarnej Polski.

Po głosowaniu lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pytany był, czy nie czuje się upokorzony tym, że nie został dopuszczony do głosu w Sejmie przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek oraz wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. Na pytanie, czy czuje teraz to, co opozycja, odparł: "Czuję, że temat jest niezwykle ważny i niezwykle istotny i że argumenty, jakie posiadamy niestety są zgodne z prawdą". Wolałbym, by te obawy, o których tu państwa informujemy, nie potwierdziły się, ale już nieodległy czas może pokazać, jak to będzie wyglądało. Obyśmy się mylili. Tego życzę sobie, Polsce i moim przyjaciołom z Prawa i Sprawiedliwości - powiedział Ziobro.

Ziobro zapewnił, że "nie obraża się w sensie osobistym, bo polityka nie jest miejscem na to, by się obrażać". Są czasami pewne decyzje, które mają charakter dość wymowny, tak też je przyjmuję i interpretuję - powiedział. Pytany, dlaczego nie został dopuszczony do głosu, odparł: "No cóż, nawet regulamin bodaj coś na ten temat mówi". Czasami siła argumentów i ich nośność sprawia, że nie wszyscy chcą, by one wybrzmiały - stwierdził.

Ziobro pytany, co mówiła mu marszałek Elżbieta Witek oraz wicemarszałek Ryszard Terlecki, kiedy do nich podchodził na sali plenarnej, odparł, że "nie chce już wchodzić w te niuanse". Państwo zauważyliście nasze dyskusje i te dyskusje dotyczyły właśnie możliwości skorzystania przeze mnie jako konstytucyjnego ministra z uprawnień regulaminowych, które wynikają wprost z obowiązującego w Sejmie regulaminu Sejmu i tylko tyle - odpowiedział.

Ziobro był też pytany, co wtorkowe głosowanie oznacza dla Solidarnej Polski i Zjednoczonej Prawicy. Tak, jak w naszym przekonaniu, w zgodzie z sumieniem podjęliśmy decyzję o głosowaniu przeciw i jest to dobra dla Polski decyzja w naszej ocenie, tak też wszystkie inne decyzje, jeśli będziemy podejmować, zawsze będą poprzedzone głęboką rozwagą i namysłem. I tak postępujemy - stwierdził wymijająco. W polityce, znacie mnie państwo, nie jestem od dziś ani od wczoraj. I na pewno nie mogę dać wam satysfakcji, że z powodów jakichś animozji czy niedopuszczenia nas do głosu będziemy wyciągać wnioski, które będą ważące dla państwa - oświadczył.