"Pytanie, czemu opozycja się nie jednoczy, jest po prostu naiwne. Nie jednoczy się, bo nie ma takiego interesu" – ocenił w rozmowie z “Rzeczpospolitą" wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Jak dodał, nie jest w stanie wykluczyć scenariusza przyspieszonych wyborów samorządowych.

W wywiadzie opublikowanym w "Rzeczpospolitej" Piotr Zgorzelski powiedział, że w nowym roku nie grożą nam przedterminowe wybory. Chyba że nastąpiłby taki krach gospodarczy, który przełożyłby się na ogromne protesty społeczne i władza straciłaby sterowność. Dopóki mają wpływ na politykę fiskalną, gospodarkę i Narodowy Bank Polski, to do przedterminowych wyborów nie doprowadzą - dodał.

Wicemarszałek Sejmu ocenił, że "jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w 2023 będą podwójne wybory, bo i samorządowe". Ale moim zdaniem to właśnie wybory samorządowe mogą być wcześniej, by PiS mógł przetestować swoje poparcie, chociażby dzieląc województwo mazowieckie. To jest scenariusz, którego nie jestem w stanie dziś wykluczyć - wskazał.

Pytania o zjednoczenie opozycji

Zdaniem Zgorzelskiego "oczekiwanie od opozycji, żeby na dwa-trzy lata przed wyborami się zjednoczyła - jest abstrakcją".

Jedna lista opozycji w polskich realiach jest złym pomysłem, czego przykładem była lista do Parlamentu Europejskiego - ocenił polityk. Jeżeli będąc zjednoczoną, opozycja od prawa do lewa przegrała te wybory, to znaczy, że w polskich warunkach najbardziej optymalne jest stworzenie dwóch list. Lewicowej, czyli: PO i Lewicy, i drugiej - środowiska centroprawicowego wokół Koalicji Polskiej - powiedział.

Jedna lista jest rozwiązaniem optymalnym, ale jest ona niemożliwa w polskich warunkach, Dwie listy jeszcze dają szanse na obejście PiS i zwycięstwo. Trzy czy cztery listy opozycji - to realizowanie scenariusza PiS-owskiego - tłumaczył Zgorzelski.