Tomasz D. – lekarz spektakularnie zatrzymany przez CBA w szpitalu Bródnowskim w Warszawie jest w szpitalu. Jak dowiedział się reporter RMF FM, jego stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie. Prokuratura w Ostrołęce musiała się wstrzymać z wykonywaniem czynności. Lekarz miał dziś usłyszeć zarzuty o charakterze korupcyjnym.

Reporter RMF FM Krzysztof Zasada pytał, czy ostrołęcka prokuratura - skoro zażądała opinii biegłych - ma podejrzenia, że zatrzymany lekarz chce użyć jakiegoś wybiegu, by opóźnić pracę śledczych. Nie mamy, ale opinia biegłego sądowego jest dla nas najbardziej istotna – mówi rzeczniczka prokuratury Anna Drewnowska:

Zatrzymany ortopeda miał preparować dokumentację medyczną i sprzedawać ją przestępcom.

Zatrzymanie ortopedy ze szpitala Bródnowskiego w Warszawie nie ma związku z protestem lekarzy - zapewnia szef CBA Mariusz Kamiński. Nie wiem nawet, czy był związkowcem. Chodzi o konkretnego lekarza, a nie cały szpital – podkreśla Mariusz Kamiński. Musimy robić swoje, musimy eliminować ludzi w tych środowiskach. Nie możemy czekać na zakończenie strajku - dodaje. Lekarz został zatrzymany w czwartek rano przez kilkunastu funkcjonariuszy Centalnego Biura Antykorupcyjnego.

Funkcjonariusze w czarnych strojach bez emblematów CBA wkroczyli do szpitala o siódmej rano - opowiadał RMF FM lekarz, świadek zajścia. Lekarz został wyprowadzony z sali. Poprosił tylko o kontakt z adwokatem i rodziną.

Zapytany o brak oznakowania na mundurach, Temistokles Brodowski z CBA odpowiada tylko: Na polcenie prokuratury ostrołęckiej zatrzymaliśmy Tomasza D. Zostanie przewieziony do prokuratury. Tam też usłyszy zarzuty związane z przestępstwami korupcyjnymi. Na koniec Brodowski dodał – działamy zgodnie z prawem.

Decyzja o dalszych losach zatrzymanego przez CBA lekarza zapadnie po jego przesłuchaniu. Tymczasem jego koledzy – lekarze z tej samej placówki – mówią RMF FM, że akcja CBA była wyraźnie obliczona na efekt medialny.

Lekarze nie kwestionują zasadności samego zatrzymania. Ich wzburzenie wywołuje jednak fakt przeprowadzenia akcji w szpitalu o godz. 7 rano. Być może to co zrobiono, jest zgodne z prawem, ale jest to działanie na granicy wytrzymałości tego prawa. Nie widzę powodu, żeby kilkunastu funkcjonariuszy zatrzymywało jednego lekarza, który nie ucieka, nie bije się, nie stanowi dla nich żadnego zagrożenia - mówi Stanisław Zamecki, wiceszef szpitalnego komitetu strajkowego. Według niego, mógł być to sygnał dla protestujących lekarzy. Posłuchaj relacji Krzysztofa Zasady: