Poznańska policja namierzyła i postawiła zarzut mężczyźnie, który w połowie czerwca autem wjechał na chodnik i potrącił pieszego. Na razie odpowiada za wykroczenie, ale możliwe, że po opinii biegłego będzie tłumaczył się już z przestępstwa.

Poznańska policja namierzyła i postawiła zarzut mężczyźnie, który w połowie czerwca autem wjechał na chodnik i potrącił pieszego. Na razie odpowiada za wykroczenie, ale możliwe, że po opinii biegłego będzie tłumaczył się już z przestępstwa.
zdj. ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

Kilka osób było świadkami tego, jak 19 czerwca samochód wjechał na chodnik i potrącił idącego ulicą Ślusarską mężczyznę. Jego żony w ciąży auto cudem nie zahaczyło. Według jednych to było celowe wjechanie w człowieka, inni uważają, że kierowca nie zapanował nad samochodem. Na pewno jednak sprawca zamieszania uciekł. Kilka dni później w internecie zaczął krążyć filmik z monitoringu - widać na nim bmw mknące uliczką poznańskiego Starego Miasta i uciekających przed nim ludzi.

Na podstawie nagrania policja szybko ustaliła samochód. Z kierowcą było trudniej, bo okazało się, że auto wielokrotnie zmieniało właściciela bez przerejestrowania. Między wpisanym do systemu właścicielem a podejrzanym kierowcą był łańcuch kilku osób. Po jego pokonaniu obecny użytkownik został wezwany na policję. I po kilku dniach pojawił się tam.

Okazało się, że Jacek Ł. miał już wielokrotnie konflikt z prawem, głównie jako kierowca właśnie. 38-latek ma też jednak na sumieniu kradzieże. Był również poszukiwany, bo nie zgłosił się do odsiedzenia wyroku.

Usłyszał zarzut doprowadzenia do zagrożenia w ruchu kołowym. To może się jednak zmienić, bo biegły pracuje jeszcze nad opinią medyczną. Chodzi o ustalenie skali obrażeń potrąconego mężczyzny. Jeśli okażą się takimi, które wymagają ponad siedmiu dni leczenia, to z drogowego wykroczenia sprawa zmieni się w przestępstwo, a wtedy Jackowi Ł. będzie grozić wyższa niż obecnie kara.

(j.)