Zamieszanie z pociągami, które dowoziły wczoraj pasażerów na defiladę do Katowic. Przejazdy miały być bezpłatne i były. Tyle że część osób nie dojechała wcale, albo mocno się spóźniła, bo część pociągów przestała jeździć według rozkładu jazdy.

Chętnych do darmowego przejazdu pociągiem było tak dużo, że zbrakło składów. Uruchamianie dodatkowych przejazdów, albo podstawianie kolejnych wagonów nie pomogło.

Część pociągów miała opóźnienia, bo nie były w stanie odjechać z taką liczba ludzi. Przedłużały się postoje na stacjach. Na peronach stały tłumy. Ci, którym nie udało się wejść do jednego pociągu czekali na następne składy, ale tam też był tłok.

Na niektórych stacjach porządku musiała pilnować policja. Część ludzi rezygnowała z wyjazdów.

Po defiladzie w drodze powrotnej było podobnie. Do późnego wieczora pociągi w całym regionie miały opóźnienia. Szacuje się, że kolej przewiozła wczoraj w Śląskiem około stu tysięcy pasażerów. To połowa wszystkich osób, które oglądały katowicka defiladę, bo według szacunków policji, na trasie przemarszu wojska pojawiło około 200 tysięcy ludzi.

Opracowanie: