Władze Zakopanego mają niemały problem. Żeby uzyskać zaledwie 40 metrów kwadratowych terenu potrzebnego na dojazd do szkoły, będą musieli wywłaszczyć ponad 140 osób.

Władze Zakopanego mają niemały problem. Żeby uzyskać zaledwie 40 metrów kwadratowych terenu potrzebnego na dojazd do szkoły, będą musieli wywłaszczyć ponad 140 osób.
Zdj. ilustracyjne /Jerzy Ochoński /PAP

Od lat trwają starania o doprowadzenie bezpiecznego dojazdu do zakopiańskiej szkoły nr 2. Obecny jest bardzo wąski i prowadzi brzegiem potoku, który jest podmywany.

Dlatego władze miasta chcą zbudować nowy dojazd od drogi wojewódzkiej - i tu pojawił się problem. Trzeba bowiem przeciąć fragment prywatnej działki. Ta działka nie jest duża - ma niecałe 800 metrów kwadratowych, a pod drogę trzeba zająć zaledwie 40 metrów - ale ma od kilkudziesięciu lat nieuregulowane sprawy własnościowe. Okazało się, że jest przeszło 140 spadkobierców jej właścicieli. Ich odnalezienie i uregulowanie statusu prawnego terenu zajęłoby wiele lat.

Urzędnicy postanowili więc sięgnąć po specustawę (jaką stosuje się przy budowie autostrad) i wywłaszczyć działkę. Procedura ściśle określa w jaki sposób się to robi, ustalając odszkodowanie dla właścicieli wyliczone przez rzeczoznawcę - mówi Wojciech Stankiewicz z zakopiańskiego Urzędu Miasta. To jednak nie koniec kłopotów. Jak przekazać należne odszkodowanie, skoro nie ustalono nawet danych wszystkich właścicieli? Dlatego pieniądze trafią do sądowego depozytu.

(mpw)