​W Bieszczadach powyżej górnej granicy lasu nadal obowiązuje drugi - w pięciostopniowej, rosnącej skali - stopień zagrożenia lawinowego. Termometry, m.in. w Cisnej i Ustrzykach Górnych pokazywały rano od 18 do 12 stopni mrozu.

Jak zaznaczył ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Jerzy Godawski, zagrożenie lawinowe występuje na stromych stokach, w miejscach zwiększonego odłożenia przewianego śniegu. Dodał, że alert dotyczy stromych stoków powyżej granicy lasu.

W paśmie połonin występuje zmienna, nierównomierna pokrywa śnieżna, kształtująca się w przedziale od 30 do nawet 90 cm. W miejscach nawianych... do 200 cm. 

Świeży przewiany śnieg zalega na starej pokrywie i jest umiarkowanie związany ze starym podłożem. W partiach szczytowych w miejscach wywianych występuje oblodzenie - zauważył Godawski.

Z kolei w bieszczadzkich dolinach, gdzie rano notowano 18-12 stopni mrozu, leży 45-50 cm śniegu. Jest bezwietrznie.

Wybierasz się w góry? Przygotuj się!

Wybierający się w góry powinni pamiętać o odpowiednim obuwiu i stroju oraz zabrać ze sobą m.in. kaloryczne jedzenie, ciepłe napoje, latarki i zapasowe rękawiczki. Mieć ze sobą też naładowany telefon komórkowy, a w nim aplikację "Ratunek" - mówił Godawski.

W ciągu ostatniej doby zanotowano jedną interwencje ratowników górskich. Z Połoniny Caryńskiej ewakuowano turystkę, u której pojawiły się kłopoty zdrowotne.

Dużo interwencji w Beskidach

Trudne warunki również w Beskidach. Rośnie liczba interwencji ratowników. Minionej doby wezwano ich 30 razy. Wczoraj w rejonie Pilska zginął narciarz, który uderzył w drzewo.

Jak informuje reporter RMF FM Marcin Buczek, najwięcej interwencji jest w Szczyrku i rejonie hali Skrzyczeńskiej, gdzie na stokach od kilku dni pojawia się sporo narciarzy. Dochodzi do różnych urazów: od zwichnięć czy skręceń, po urazy miednicy czy kręgosłupa. 

Wczorajszy wypadek w rejonie Pilska byl pierwszym śmiertelnym wypadkiem w tym sezonie. 

34-letni mężczyzna stracił panowanie nad nartami, wypadł z trasy i uderzył w drzewo. Reanimowano go przez półtorej godziny, ale uraz był bardzo poważny i mężczyzna zmarł.

W sumie w tym sezonie, czyli od połowy grudnia ratownicy GOPR-u w Beskidach mieli około 250 interwencji. Z czego, i to jest bardzo obrazowe, aż ponad 100 z nich to zaledwie 4 ostatnie dni, czyli czas po otwarciu stoków.