Badania DNA szczątków ludzkich wyłowionych pod koniec maja z Jeziora Dywickiego potwierdziły, że to zaginiona przed 24 laty Joanna Gibner - poinformował prokurator rejonowy Olsztyn Północ Arkadiusz Szulc. Rodzina zmarłej poinformowała, że pogrzeb odbędzie się w piątek.

Pod koniec maja w jez. Dywickim pod Olsztynem grupa nurków na prośbę Fundacji "Na tropie" poszukiwała ciała zaginionej przed 24 laty Joanny Gibner. Po dwóch dniach poszukiwań na głębokości ok. 3 metrów nurek Marcel Korkuś odnalazł porwaną jutową torbę, w której znajdowały się ludzkie szczątki. Wiele znalezionych w worku przedmiotów osobistych, np. okulary, czy pasek, sugerowało, że odnaleziono Joannę Gibner, ale ostatecznie tę tezę mogły zweryfikować badania DNA.

Wyniki tych badań nadeszły i są jednoznaczne, w jez. Dywickim została odnaleziona Joanna Gibner. Na prośbę jej mamy szczątki zostały wydane celem pochówku - poinformował w czwartek PAP prokurator rejonowy Arkadiusz Szulc.

W czwartek rodzina zmarłej zamieściła nekrolog, z którego wynika, że Joanna Gibner zostanie pochowana w piątek na olsztyńskim cmentarzu komunalnym.

Już podczas wesela Joanna Gibner skarżyła się, że mąż ją poddusza

Joanna Gibner zaginęła w 1996 roku. Dziewczyna trzy tygodnie wcześniej wzięła ślub z mieszkańcem podolsztyńskich Dywit Markiem W. Znała go zaledwie kilka tygodni. Już w czasie przyjęcia weselnego mąż i teściowa szarpali dziewczynę i popychali. Joanna skarżyła się też matce, że mąż ją poddusza.

O zaginięciu Joanny poinformował jej mamę mąż. Twierdził, że Joanna nie wróciła na noc do domu. Angażował się w poszukiwania, m.in. wystąpił w programie telewizyjnym o zaginionych. Nagrał emisję tego programu na wideo, a kasetę z nagraniem podpisał "Telewizyjny debiut Marka". Jak się po latach okazało, jego znajomi wysyłali też z zagranicy kartki podpisane "Joanna", w których zaginiona dziewczyna miała informować, że poukładała sobie życie na nowo.

Po kilku latach od zaginięcia żony Marek W. związał się z Emilią F. - miał z nią dwoje dzieci. Pewnego dnia przerażona dziewczyna przyszła na policję i powiedziała, że obawia się o swoje życie, bo partner ją bije, a przed laty zabił żonę - Joannę Gibner. Emilia F. powiedziała też, że brat męża, który pomagał zatopić zwłoki Gibner, szantażuje Marka W. tą wiedzą.

W śledztwie okazało się, że oprócz braci W. o zbrodni wie jeszcze kolega Marka - Tomasz H., który pomagał przewozić zwłoki w torbie. Zatrzymani bracia W. zeznali, że torbę z ciałem obciążyli złomem i zatopili w Jeziorze Dywickim. Brat Marka narysował nawet prowizoryczną mapę tego miejsca. Ale nie udało się zweryfikować ich zeznań.

Mąż-morderca zaginionej po odbyciu kary za morderstwo (został skazany w procesie poszlakowym) zmarł.