Janusz Palikot jest bankrutem - tak wynika z oświadczenia majątkowego szefa trzeciej partii w parlamencie. Zgodnie z dokumentem, uważany za posiadacza wielkiego majątku Palikot nie ma z czego żyć. Wczoraj pojawiła się informacja, że członkowie ugrupowania mają żyrować kredyt na jej działalność do wiosny, gdy Ruch Palikota dostanie dotację z budżet.

Polityk wykazał w oświadczeniu pięć gigantycznych długów. Palikot, według tego, co sam wpisał, zadłużony jest w BRE Banku, gdzie ma otwartą linię kredytową na bieżące wydatki, a także kredyt na 5 milionów złotych, którego jednak nie bierzemy pod uwagę, bo dziś mija termin jego spłaty. Ma też zobowiązania wobec Metrobanku, gdzie wziął kredyt hipoteczny, w firmie Dzierwany S.A., skąd ma pożyczkę na inwestycje kapitałowe oraz w likwidowanej księgarni na Wiejskiej - łącznie jest winny różnym podmiotom prawie pięć milionów złotych.

W oświadczeniu oprócz konkretnych zobowiązań trzeba podać warunki, na jakich zostały one udzielone - stąd mogliśmy wyliczyć szacunkową ratę, jaką miesięcznie musi płacić poseł. Przyjmując nawet największy z możliwych okresów kredytowania, ta łączna rata to prawie 50 tysięcy złotych. Poseł, według oświadczenia majątkowego umieszczonego na stronach Sejmu, nie ma tyle pieniędzy, by te kredyty spłacać. Z czego więc żyje? Być może utrzymuje go żona albo przepisał na kogoś cały swój majątek.

Pytany o to Robert Leszczyński szef partii Palikota na Warmii i Mazurach unika odpowiedzi i odsyła na stronę internetową Sejmu, dodając, że "to sytuacja lepsza niż prezesa Jarosława Kaczyńskiego".

Oświadczenie majątkowe Janusza Palikota