Na Warcie w Poznaniu znów pojawili się policjanci szukający Ewy Tylman. Wciąż jednak nie doszło do przełomu w sprawie - donosi nasz reporter Adam Górczewski. Mieszkanka stolicy Wielkopolski zaginęła pod koniec listopada w okolicach mostu Rocha. Podejrzany o jej zabójstwo twierdzi, że kobieta wpadła do rzeki.

Na Warcie w Poznaniu znów pojawili się policjanci szukający Ewy Tylman. Wciąż jednak nie doszło do przełomu w sprawie - donosi nasz reporter Adam Górczewski. Mieszkanka stolicy Wielkopolski zaginęła pod koniec listopada w okolicach mostu Rocha. Podejrzany o jej zabójstwo twierdzi, że kobieta wpadła do rzeki.
Poznańska policja poszukuje ciała Ewy Tylman, nad Wartą w okolicach mostu Św. Rocha. Zdjęcie z 2 grudnia 2015 roku / Jakub Kaczmarczyk /PAP

Dzisiaj został zbadany odcinek z Poznania do Promnic, poszukiwania trwały też na brzegach rzeki. Policjanci pływali w sobotę na rzece, ponieważ pozwoliła na to temperatura wody i to, że na rzece nie ma lodu - powiedział nam Piotr Garstka z wielkopolskiej komendy policji. 

W areszcie przebywa kolega 26-latki podejrzany o zabójstwo. Adam Z. nie przyznaje się do winy.

Do tej pory w akcji poszukiwawczej użyte zostały łodzie, sonar, drony, śmigłowiec z kamerą termowizyjną a także robot do przeszukiwania studzienek kanalizacyjnych. 

26-letnia Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Kobieta wracała po imprezie do domu. Odprowadzał ją Adam Z. Po raz ostatni 26-latka była widziana około godziny 3.20 w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha. Po tym ślad po niej zaginął.

Według policji - kobieta nie żyje. Według prokuratury, dopóki nie zostanie odnalezione jej ciało, dopóty jest osobą poszukiwaną.

(j.)