Wywiezienie z Polski do Rosji najbardziej niebezpiecznej części paliwa jądrowego kosztowało 76 milionów dolarów. Za pozostawienie go w Rosji na zawsze trzeba będzie jeszcze zapłacić jeszcze 16 mln dolarów. Takie są wyliczenia Państwowej Agencji Atomistyki. Chodzi o rosyjskie paliwo o dużej zawartości rozszczepialnego uranu do badawczych reaktorów w Świerku pod Warszawą. Ostatni jego transport opuścił Polskę we wrześniu.

Program wywozu uranu do Rosji sfinansowały Stany Zjednoczone w ramach amerykańskiej Inicjatywy Ograniczenia Zagrożeń Globalnych (GTRI) i kosztowało to dotychczas ok. 76 mln dolarów.

Przedstawiciele Państwowej Agencji Atomistyki (PAA) podkreślali na konferencji prasowej, że wywiezione paliwo było potencjalnie bardzo niebezpieczne w przypadku dostania się w niepowołane ręce. Był to materiał starego typu, częściowo wzbogacony nawet do 80 proc. w rozszczepialny uran-253. Obecnie w reaktorach stosuje się paliwo znacznie mniej wzbogacone, zazwyczaj o 20-proc. zawartości U-235.

Im niżej wzbogacone paliwo, tym trudniej wykorzystać je do produkcji tzw. brudnych bomb czy innych rzeczy, których byśmy nie chcieli - tłumaczył prezes PAA prof. Michael Waligórski. Zaznaczył, że program wywozu paliwa, na jakim częściowo obecnie pracuje reaktor badawczy MARIA w Świerku, będzie kontynuowany - bo Polska chce całkowicie przejść na paliwo nowego typu - i potrwa do 2016 r.

Jak poinformował Janusz Włodarski z PAA, w ramach programu GTRI zawarto z Rosją umowę, przewidującą pozostawienie przetworzonego paliwa na terytorium tego kraju na zawsze i za to trzeba będzie zapłacić ok. 16 mln dolarów.

Z kolei Dyrektor Departamentu Energii Jądrowej Ministerstwa Gospodarki Mirosław Lewiński powiedział, że w czwartek uzgodniono ze stroną rosyjską i amerykańską kwestię dalszego wywozu z Polski wypalonego paliwa o niskim wzbogaceniu i wstępnie uzgodniono koszt tej operacji oraz to, że paliwo to zostanie w Rosji na zawsze.

Na konferencji zaprezentowano film, pokazujący kolejne etapy postępowania ze zużytym paliwem, aż do jego ostatniego transportu do Rosji we wrześniu 2010 r. Elementy paliwowe umieszczono w specjalistycznych, pancernych pojemnikach, te z kolei trafiły do kontenerów, które ciężarówkami opuściły Świerk. W Warszawie przeładowano je na specjalnie chroniony pociąg, który zawiózł ładunek do Gdyni, skąd kontenery odpłynęły do Rosji statkiem.

Były prezes PAA prof. Jerzy Niewodniczański podkreślał, że operacja była niezmiernie skomplikowana, wymagająca zachowania szczególnej ostrożności. Jeżeli nie rozmieścimy tego materiału odpowiednio (w pojemnikach transportowych - przyp. red) możemy doprowadzić nawet do eksplozji - mówił Niewodniczański.

Transport z września miał charakter utajniony. Jak tłumaczył dyrektor Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Radioaktywnych w Świerku Włodzimierz Tomczak, polskie i europejskie przepisy przewidują, że przy transporcie materiałów jądrowych unika się ich regularności i ogranicza się dostęp do informacji dla zapewnienia bezpieczeństwa.

Przedstawiciele PAA odnieśli się również do niedawnych protestów przy transportowaniu przerobionego paliwa jądrowego do niemieckiego Gorleben. Trudno to porównywać, bo transportowany był całkiem inny materiał. My wieźliśmy materiał jądrowy, który może być interesujący dla różnych grup terrorystycznych. W Niemczech przewożone były odpady po przerobie paliwa, nie zawierające materiału rozszczepialnego - tłumaczył Janusz Włodarski.

Amerykański program Global Threat Reduction Initiative (GTRI) powstał w 2004 r. Główne jego założenia to sfinansowanie przerobienia bądź odesłania do Rosji pochodzącego z tego kraju paliwa. Celem GTRI jest zmniejszenie do minimum szansy dostanie się materiałów rozszczepialnych bądź silnie promieniotwórczych np. w ręce terrorystów.