Rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz czteroletni zakaz wykonywania funkcji kierowniczych w służbie zdrowia. Taki wyrok zapadł przed sądem w Skarżysku Kamiennej w sprawie Krzysztofa Grzegorka, byłego wiceministra zdrowia. Grzegorek był oskarżony o korupcję w czasie, kiedy kierował skarżyskim ZOZ-em. Obrona zapowiada apelację.

Grzegorek został skazany, mimo że główny świadek odwołał swoje zeznania. W ustnym uzasadnieniu sędzia przyznała, że rzeczywiście Andrzej G. odwołał swoje wcześniejsze wyjaśnienia twierdząc, że specjalnie obciążył Grzegorka z czystej, ludzkiej zawiści. To jednak nie przekonało sędzi: Nie ma takiej sytuacji, żeby jakaś treść, która została przekazana w wyjaśnieniach oskarżonego, nagle później, przez to, że on je odwołał, przestała istnieć.

To uzasadnienie zdziwiło też Krzysztofa Grzegorka, który podtrzymuje, że jest niewinny. Po wyjściu sądu tłumaczył dziennikarzom, że w czasie, gdy miało dojść do korupcji był u szczytu kariery lekarskiej i miał świetnie prosperujący prywatny gabinet, w którym zarabiał bardzo dobrze: Żebym ja się musiał z jakimś człowiekiem dogadywać, żebym w ciągu trzech lata dostał a to 4 tysiące, a to 5 tysięcy i to jeszcze angażując w to jakąś firmę zewnętrzną, przecież to jest absurd. Grzegorek zapowiada apelację, jak tylko zapozna się z pisemnym uzasadnieniem sądu.

Byłemu politykowi Platformy Obywatelskiej postawiono siedem zarzutów, w tym cztery korupcyjne. Prokuratura oskarżyła go o to, że kiedy był zastępcą dyrektora Zakładu Opieki Zdrowotnej w Skarżysku Kamiennej, przyjął 22 tysiące złotych łapówek od firmy farmaceutycznej. W toku śledztwa ustalono, że pieniądze dostawał za pośrednictwem agencji turystycznej.

Prokurator zażądał dla byłego wiceministra zdrowia dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć, 50 tys. zł grzywny i czteroletniego zakazu zajmowania stanowisk w służbie zdrowia.