Zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia, skutkującego zagrożeniem dla wielu osób, usłyszał pracownik spółki gazowej, która wymieniała instalację w bloku w Kamiennej Górze. Prokuratura złożyła też wniosek o tymczasowy areszt. W wyniku pożaru poważnie ucierpiała 12-latka.

Prokurator rejonowa w Kamiennej Górze Anna Kaczyńska poinformowała PAP, że w związku z tragicznym wypadkiem zatrzymano dwóch pracowników firmy, którzy wykonywali pracy przy wymianie instalacji gazowej w bloku, w którym doszło do wybuchu i pożaru.

Jeden z pracowników w środę usłyszał już zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia, skutkującego zagrożeniem dla wielu osób. W efekcie tego zdarzenia doszło do wybuchu i pożaru, w którym ucierpiała dziewczynka. Ustalono między innymi, że niewłaściwie wykonywano prace przy sprawdzaniu szczelności, nie dopełniono zasad bezpieczeństwa. Mieszkańcy zgłaszali, że czuć jest gaz. Okazało się, że zawór w tym mieszkaniu był nieznacznie uchylony, a nie powinno tak być - powiedziała prokurator.

Dodała, że wobec tego pracownika złożony został do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

W czwartek będą wykonywane czynności z drugim pracownikiem, który usłyszy podobny zarzut - powiedziała prokurator.

Moment wybuchu nagrany przez kamery

Kamery monitoringu zarejestrowały moment wybuchu gazu w bloku przy ul. Piastowskiej w Kamiennej Górze. Na nagraniu widać, że eksplozja spowodowała pożar w mieszkaniu. Poniżej film opublikowany w serwisie You Tube przez Relacje Regionalne 

"Dziewczynka ma dramatycznie mało skóry"

12-latka ucierpiała podczas wybuchu gazu w bloku przy ul. Piastowskiej w Kamiennej Górze, do którego doszło w poniedziałek. Dziewczynkę z ranami oparzeniowymi zabrano śmigłowcem LPR do specjalistycznego szpitala w Ostrowie Wlkp.

Na 90 procent oceniono oparzenia powierzchni jej ciała. Dziewczynka ma dramatycznie mało skóry - informował we wtorek PAP ordynator oddziału chirurgii i traumatologii dziecięcej w ostrowskim szpitalu dr n. med. Witold Miaśkiewicz.

Jak ocenił, stan zdrowia poparzonej 12-letniej Martyny z Kamiennej Góry jest bardzo ciężki. Dziewczynka doznała oparzenia ekstremalnego - podkreślił.

Dr n. med. Witold Miaśkiewicz stwierdził we wtorek, że zespół lekarski ma "koncepcję leczenia dziewczynki". Wyjaśnił, że lekarze pobrali fragmenty skóry i będą przystępować do hodowli komórek, "ponieważ dziewczynka ma dramatycznie mało skóry" - stwierdził ordynator.

Dodał, że jeżeli będzie potrzeba, to zostaną zastosowane też przeszczepy rodzinne. To jest bardzo długi proces. Zobaczymy, jak to dziecko wszystko przetrzyma. Te rokowania nie do końca są korzystne. To wszystko na razie jest wróżeniem z fusów, bo to jest przygotowywanie dziecka do zabiegów dość radykalnych, które są ogromnym obciążeniem, a musimy to zrobić - oświadczył ordynator.

12-latka w stanie śpiączki farmakologicznej będzie przebywała przez ok. dwa tygodnie. Ale - jak powiedział dr Miaśkiewicz - jeżeli będzie można zredukować ten okres, to lekarze tak zrobią, bo "nerki mogą tego nie wytrzymać".

Nikt poza 12-latką nie ucierpiał fizycznie. W bloku prowadzono prace przy wymianie instalacji. Nadzór budowlany ocenił, że nie została naruszona konstrukcja budynku i nadaje się do zamieszkania.