To nie był nieszczęśliwy wypadek, a celowe działanie. Tak mówi prokuratura o wybuchu gazu w Świdnicy na Dolnym Śląsku. Doszło do niego 6 września. Ranna została jedna osoba.

Wiadomo, że gaz wydostawał się z dwóch źródeł. Według ustaleń śledczych 28-latek miał rozszczelnić instalację - a dokładniej zdjąć wąż z kuchenki, do której doprowadzony był gaz sieciowy. Odkręcił też butlę gazową.


Eksplozja spowodowała zawalanie się ściany budynku wielorodzinnego. 4 osoby opuściły go same, a mężczyzna z mieszkania, w którym był wybuch, z poparzeniami trafił do szpitala. W sobotę został wypisany. Wtedy też go zatrzymano.

Usłyszał zarzut umyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Nie przyznał się do winy. Został aresztowany na 3 miesiące. Grozi mu do 10 lat więzienia.    

Opracowanie: