Wniosek o powołanie komisji śledczej mającej wyjaśnić wątpliwość wokół prywatyzacji PZU złożyło u marszałka Sejmu SLD. Ale jej powołania chcą zgodnie wszystkie kluby parlamentarne.

Każdy ma w tym jakiś interes, choć niektórzy podejrzewają, że ci „inni” mają interes nieczysty.

Z Sojuszem Lewicy Demokratycznej jest trochę tak jak z Mefistofelesem w "Fauście" Goethego. Jest to siła, która pragnąc zła, dobro jednak tworzy, w związku z czym my tutaj nie patrzymy na intencje, co do których mamy własne zdanie. Natomiast patrzymy na problem do wyjaśnienia - mówi szef klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Sojuszowi marzy się komisja – przeciwwaga dla dwóch wcześniejszych: rywinowej i orlenowskiej, które nie bez powodów stały się maczugą na SLD. Teraz tą maczugą dostaną inni albo i nikt – odpowiada Krzysztof Janik. W naszym przekonaniu nie jest naszą intencją, aby kogoś walić po głowie.

Skoro nie po głowie, to może po politycznych AWS-owskich przodkach? Bo to właśnie w czasie rządów prawicy wokół PZU działo się najgorzej. Jednak potomkowie Akcji – Platforma i PiS – są spokojni.

W AWS-ie były zgniłe jabłka, tych jabłuszek śmierdzących było bardzo, ale to bardzo dużo. Niemiej AWS nie był konstrukcją polityczną o charakterze szajki, natomiast Sojusz Lewicy Demokratycznej jest taką konstrukcją - tłumaczy Ludwik Dorn. Uderzenie właśnie w tę „konstrukcje” jest cichą nadzieją prawicy. Wszak w aferze PZU obecni byli też politycy SLD z ówczesnym doradcą prezydenta, a dzisiejszym premierem Markiem Belką na czele.

Belce zarzuca się, że doradzał konsorcjum Eureko w sprawie podpisania aneksu do umowy dotyczącej prywatyzacji PZU. Premier te oskarżenia odrzuca, nazywa je insynuacjami i odwracaniem kota ogonem. Powołanie komisji śledczej się nie obawia. Posłuchaj także relacji reportera RMF Przemysława Mraca: