Ostateczna decyzja o likwidacji miejskiej izby wytrzeźwień zapadnie podczas poniedziałkowej sesji miasta. Sprawa jest już właściwie przesądzona. Samorządu nie stać na utrzymanie izby. Winny brak przepisów, które pozwalałyby na ściąganie opłat od pobyt w izbie.

Zobacz również:

Utrzymanie izby kosztuje ratusz 900 tysięcy złotych rocznie. Sporą część tej kwoty powinny pokryć opłaty za pobyt. Miasto ma jednak problem ze ściąganiem nawet zeszłorocznych należności. Długi klientów to ponad 700 tysięcy.

Po likwidacji izby wytrzeźwień urzędnicy chcą przekazać opiekę nad nietrzeźwymi organizacji użytku publicznego. To oznacza przede wszystkim mniejsze koszty, ale też możliwość ubiegania się o pieniądze z zewnątrz.

Potencjalni klienci izby będą odwożeni do domu, a w skrajnych przypadkach trafią do policyjnej celi lub nawet do szpitala. Tak będzie do czasu aż ratusz wybierze organizację pożytku publicznego, która przejmie opiekę nad nietrzeźwymi.

Od 17 stycznia tego roku nie ma żadnej ustawy, na podstawie której izby wytrzeźwień mogłyby pobierać opłaty za pobyt. Jeszcze w styczniu Ministerstwo Zdrowia obiecywało przygotować przepisy w ciągu kilkunastu. Jest kwiecień i nic się nie zmieniło.

Winny jest Sejm, któremu rok temu Trybunał Konstytucyjny dał 9 miesięcy na zmianę przepisów, a posłowie zabrali się za to w grudniu. W efekcie przygotowali projekt ustawy, którego podpisania odmówił w styczniu prezydent. Stare przepisy o opłatach wtedy wygasły, nowych nie było, więc koszty działania izb od tego czasu ponoszą samorządy.