Prokuratura nie przedstawiła mi żadnych dowodów mojej rzekomej winy - twierdzi właściciel Cracovii. Biznesmen w rozmowie z reporterką RMF FM odpiera zarzuty związane ze sprawą Pawła Drumlaka. Prokuratura podejrzewa Janusza F. o pomocnictwo w antydatowaniu kontraktu byłego piłkarza oraz naruszanie jego praw pracowniczych.

Zarzuty prokuratorskie są bardzo sprzeczne - mówi Janusz F.:

Właściciel Cracovii skarży się również na sposób zatrzymania go przez prokuraturę. Był on niewspółmierny do zarzucanych mi oficjalnie przez prokuraturę czynów - zostałem zakuty w kajdanki na lotnisku i odwieziony do aresztu - czytamy w oświadczeniu biznesmena.

Właściciel krakowskiego klubu pisze, że przesłuchano go o trzeciej w nocy, a do domu zwolniono o szóstej nad ranem. Prokuratura podejrzewa Janusza F. o pomocnictwo w antydatowaniu kontraktu byłego piłkarza Cracovii. Zarzuty przedstawiono też trzem innym obecnym lub byłym członkom władz klubu.

Cracovia odpiera zarzut o sfałszowanie podpisu Pawła Drumlaka na aneksie do kontraktu zawodnika. Według krakowskiego klubu, autentyczność podpisu potwierdził sądowy ekspert grafologii. Zarzut podrobienia podpisu to jeden z wątków sprawy, w której zarzuty usłyszeli byli i obecni członkowie zarządu Cracovii oraz jej właściciel Janusz F.

Taki zarzut, jeśli chodzi o podrobienie podpisu zawodnika, został postawiony jednej osobie, ale nie Januszowi F. Został postawiony Rafałowi W. - tłumaczy rzecznik krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.

Janusz F. usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy z nich dotyczy pomocnictwa do działania na szkodę wierzycieli. Chodzi tu o sytuację, kiedy był antydatowany kontrakt jednego z zawodników, w którym obniżone było wynagrodzenie. Drugi zarzut jest związany z naruszaniem praw pracowniczych tego zawodnika - powiedziała reporterce RMF FM Marcinkowska.

Jak powiedziała pani rzecznik, na Drumlaka nakładano rażące, niczym nieuzasadnione kary finansowe. Nie wypłacano mu też wynagrodzenia. Był zobowiązywany do przebywania w klubie po około dziesięć godzin przez siedem dni w tygodniu. Bezzasadnie został odsunięty od treningów w pierwszej drużynie seniorów - dodała rzecznik.

Oprócz Janusza F. zatrzymano też trzy inne osoby związane z klubem sportowym Cracovia. Dwie z nich to aktualni członkowie zarządu klubu. Trzecia to były członek zarządu klubu. Siedziba zarządu klubu została przeszukana przez policję. Zabezpieczono olbrzymią ilość dokumentów, które przewieziono już do prokuratury krakowskiej. Prezes klubu i pozostali zatrzymani nie przyznają się do winy. Wszystkich zwolniono już do domów. Janusz F. musiał wpłacić sto tysięcy złotych poręczenia.

Według naszych informacji, wszystko zaczęło się od tego, że Drumlak miał długi wobec swojego menadżera, który chciał je ściągnąć wprost z zarobków piłkarza. Drumlak umówił się więc z władzami klubu, że oficjalnie będzie zarabiał mniej, a resztę będzie dostawał nieoficjalnie bez żadnych potwierdzeń w dokumentacji. Potem - jak twierdzi piłkarz - klub przestał wywiązywać się z tej umowy. Drumlak zawiadomił więc o całym procederze prokuraturę oraz o tym, że jego zdaniem podpis na aneksie do kontraktu został sfałszowany.

Według naszych ustaleń grafolog potwierdził, że podpis Pawła Drumlaka rzeczywiście został sfałszowany. O wszystkim miał wiedzieć zarówno sam prezes jak i członkowie zarządu.