Płonie 1,5 tysiąca metrów kwadratowych wysypiska śmieci w Sierakowie koło Szczecina. Strażakom udało się ochronić przed zapaleniem pobliski las, cały czas jednak płomienie trawią tony śmieci. Prawdopodobnie ktoś podpalił wysypisko.

Nad wysypiskiem unosi się gęsty, czarny, drażniący dym. Widać go nawet z odległości kilku kilometrów. Na miejscu jest czternaście zastępów straży pożarnej, którym udało się już opanować pożar. Dlatego ryzyko, że się on rozprzestrzeni, jest niewielkie. Spora część składowiska nadal stoi jednak w ogniu.

Policja nie wpuszcza nikogo na odległość bliższą niż pół kilometra od centrum tego pożaru. Na szczęście nikogo nie trzeba było ewakuować, w pobliżu wysypiska nie ma żadnych domów.

To niejedyny groźny pożar w Zachodnipomorskiem. Po południu w Białogardzie zginął mężczyzna, który prawdopodobnie próbował ugasić palącą się trawę. Ogień został ugaszony.

Seria pożarów z powodu wypalania traw

W miniony weekend w całej Polsce strażacy interweniowali tysiące razy. Pożary wybuchały zazwyczaj na skutek nieodpowiedzialnego wypalania traw. Ponieważ od dawna nie spadła ani kropla deszczu, a na dodatek wiał silny wiatr, ogień rozprzestrzeniał się wyjątkowo łatwo. Zajmowały się całe hektary łąk, płonęły także lasy i budynki.

Wczoraj 59-latek zginął w pożarze w Kowali koło Radomia w Mazowieckiem. Rozpalił ognisko w sadzie, a ogień objął otaczające go trawy. Mężczyzny mimo reanimacji nie udało się uratować.Do innego pożaru na Mazowszu doszło w Antoninowie niedaleko Warszawy. Ogień z wypalanych traw przeniósł się na drzewa.

Groźne pożary wybuchły także na Podkarpaciu. Ogień zniszczył kilkadziesiąt hektarów lasu w Zabrniu Górnym i Kaczakach. Płonęło poszycie i korony drzew. Płomienie sięgały nawet trzydziestu metrów.

Żywioł nie oszczędził także Łodzi. 100 strażaków gasiło pożar budynków gospodarczych i około 50 hektarów traw przy ulicy Beskidzkiej. Zagrożony był również okoliczny dom. Na szczęście ogień udało się opanować.

Niebezpiecznie było także w Warmińsko-Mazurskiem. W Groszkowie doszczętnie spłonął domek jednorodzinny. Natomiast w Marcinkowie ogień był zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejscowej szkoły.