Już 210 osób zatrzymano po starciach z policją na warszawskich ulicach. Prawie połowa z nich to cudzoziemcy. W czasie wczorajszych zamieszek 40 funkcjonariuszy zostało rannych, a 14 radiowozów zniszczonych.

Wśród zatrzymanych jest 92 obywateli Niemiec, 1 obywatel Hiszpanii, 1 obywatel Węgier i 1 obywatel Danii. Osoby te zostały zatrzymane i doprowadzone na komendy policji w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy i uszkodzeniem mienia - powiedział rzecznik KSP Maciej Karczyński.

Do pierwszych incydentów doszło tuż po południu na Nowym Świecie, gdy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać; ci zaatakowali funkcjonariuszy. Zatrzymano grupę około 100 osób.

Do poważniejszych starć doszło przed godz. 15 w rejonie Placu Konstytucji przy okazji zorganizowanego przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości". Jeszcze przed jego rozpoczęciem grupy zamaskowanych osób atakowały kordon policji, oddzielający ich od odległego o kilkaset metrów wiecu środowisk antyfaszystowskich. Wiec "Kolorowa Niepodległa" zablokował ul. Marszałkowską, uniemożliwiając przemarsz narodowców. Ruszyli oni zatem bocznymi ulicami pod pomnik Romana Dmowskiego na Placu na Rozdrożu. Po godz. 17 marsz tam rozwiązano.

W stronę policjantów grupa osób zgromadzonych na Placu Konstytucji i ul. Mokotowskiej zaczęła rzucać kamieniami, petardami, racami, butelkami i kostką brukową - relacjonował rzecznik stołecznej policji. W ataku ucierpieli także dziennikarze - pobito fotoreportera, spalono dwa samochody i uszkodzono kilka innych należących do mediów.

Podczas ubiegłorocznego "Marszu Niepodległości", który przeszedł przez stolicę, mimo kontrmanifestacji środowisk antyfaszystowskich, także doszło do starć pomiędzy uczestnikami obu zgromadzeń. Interweniowała policja, zatrzymano 33 osoby, ranny został jeden funkcjonariusz.