Dziennikarze aż do środy będą protestować przed Sejmem przeciwko decyzji Sądu Rejonowego w Szczecinie. Zgodnie wyrokiem, Andrzej Marek z "Wieści Polickich" ma jutro stawić się w areszcie. Dziennikarz został skazany za zniesławienie urzędnika.
W proteście przeciwko decyzji sądu kilkudziesięciu dziennikarzy z różnych mediów dobrowolnie zamknęło się przed Sejmem w klatce, którą przywieziono z zoo.
W tym happeningu – jak tłumaczą organizatorzy protestu – nie chodzi o to, by dziennikarze byli ponad prawem, ale by nie karać więzieniem za to, co piszą. Do klatki weszli również dziennikarze RMF: Jan Mikruta i Przemysław Marzec.
Skazany dziennikarz, w swoich artykułach zarzucał urzędnikowi, że ten wykorzystywał zajmowane stanowisko do załatwiania prywatnych interesów.
Zdaniem Marka urzędnik rozdawał wizytówki urzędowe firmom, aby te reklamowały się w jego zaprzyjaźnionej firmie reklamowej. Dziennikarz zarzucił też, że urzędnik dostał stanowisko dzięki wpływom swojego teścia.
Marek jest przekonany, że pisał o urzędniku tylko prawdę: Wszystkie publikacje były prawdziwe i są poparte zeznaniami świadków.
Posłuchaj rozmowy ze skazanym dziennikarzem:
Sąd uznał jednak, że Marek napisał nieprawdę i powinien za to przeprosić urzędnika. Ponieważ dziennikarz tego nie zrobił, ma trafić za kratki na trzy miesiące. Dodajmy, że wyrok będzie odsiadywał w tym samym areszcie, gdzie m.in. przebywa mężczyzna, który zakatował swojego czteromiesięcznego synka...
Urzędnik, który poczuł się zniesławiony przez dziennikarza wykonuje teraz zupełnie inny zawód i nie mieszka już w Policach. Mimo to nadal czuje się mocno urażony artykułami Andrzeja Marka. Są to rzeczy wyssane z palca - tłumaczy. Z Piotrem Misiło rozmawiał reporter RMF Piotr Lichota:
21:25