Sąd okręgowy uchylił wyrok uniewinniający doktora Mirosława G. od części zarzutów korupcyjnych. Oznacza to, że kardiochirurga czeka ponowny proces. Sąd jednocześnie utrzymał karę z pierwszej instancji za przyjęcie 17,5 tysiąca złotych od pacjentów i prawomocnie uniewinnił lekarza z zarzutów mobbingu.

W styczniu zeszłego roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa po czteroletnim procesie skazał doktora G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów. G. został skazany za 18 z 42 zarzutów, a uniewinniony od 23 - m.in. mobbingu wobec podwładnych i części zarzutów korupcyjnych.

Apelacje od tego wyroku złożyli zarówno prokurator (w części dotyczącej zarzutów korupcyjnych, od których dr G. został uniewinniony), jak i oskarżyciel posiłkowy (jest nim lekarz z kliniki kardiochirurgii, który skarżył się na ordynatora). Prokuratura postanowiła nie odwoływać się od zarzutów dotyczących rzekomego mobbingu, a oskarżyciel posiłkowy cofnął swoją apelację dotyczącą tej kwestii.

Będzie ponowny proces

Sąd oddalił dziś apelację obrony, a w zasadniczej części podzielił zarzuty z apelacji prokuratury. Oznacza to, że doktora G. czeka ponowny proces za dziewięć zarzutów korupcyjnych.

Dr G. i 20 jego pacjentów zostało oskarżonych głównie o korupcję. Proces był efektem jednej z pierwszych akcji nowo utworzonego wówczas Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Odbił się szerokim echem wśród opinii publicznej. Orzekający w tej sprawie sędzia Igor Tuleya mówił nawet, że działania CBA rodziły skojarzenia z metodami stalinowskimi.

Według dzisiejszego orzeczenia sądu okręgowego, nocnego przesłuchania przez CBA nie można jednak porównać do czasów komunizmu. Sąd przyznał jednak rację sędziemu Tulei w tym, że szef CBA i minister Ziobro zachowali się źle, wydając wyrok na doktorze bez procesu. Chodzi o słynne zdanie wypowiedziane przez byłego szefa resortu sprawiedliwości, który stwierdził, że "nikt przez tego pana więcej życia pozbawiony nie będzie".

Sędzia podkreśliła jednocześnie, że wszyscy zatrzymani mogli odmówić składania wyjaśnień lub zaskarżyć złe traktowanie, a tego nie zrobili. Zdaniem sądu, Tuleya słusznie określił jednak granice korupcji w służbie zdrowia. Nie jest korupcją tylko przyjmowanie tanich prezentów, ale pieniądze, nawet niewielkie, to zawsze korupcja - mówiła sędzia.

(bs)