Prokuratura umorzyła postępowanie, prowadzone w sprawie narażenia nieustalonych osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z zatrzymaniem mężczyzny wyposażonego w strzykawkę i nóż przed wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Piekarach Śl.

23 listopada prezydent Andrzej Duda gościł w województwie śląskim. Policjanci z katowickiego oddziału prewencji sprawdzający teren piekarskiej bazyliki przed wizytą głowy państwa zwrócili uwagę na mężczyznę, który dziwnie się zachowywał. Rozglądał się, wracał w to samo miejsce, sprawdzał wejścia do kościoła. W pewnym momencie zauważyli, że mężczyzna wyciąga z saszetki strzykawkę i chowa ją do kieszeni kurtki. Zatrzymali 40-latka po wejściu do bazyliki. Znaleźli przy nim nóż i strzykawkę wypełnioną bezbarwnym płynem.

Postępowanie toczyło się w sprawie, a nie przeciwko komuś. Aleksander Cz. był przesłuchiwany w charakterze świadka. Daliśmy wiarę jego wyjaśnieniom, potwierdziła je późniejsza weryfikacja - powiedziała prok. Karina Spruś z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Badania chemiczne substancji znajdującej się w strzykawce potwierdziły, że była to woda, niezanieczyszczona żadnymi niebezpiecznymi substancjami, zawierająca jedynie odrobinę soli. Według Aleksandra Cz. była to woda egzorcyzmowana, a nosił ją ze sobą, ponieważ jest - jak zeznał - osobą głęboko religijną. Z kolei myśliwskiego noża używał podczas długotrwałych pobytów w lesie, gdzie spędzał czasem nawet kilka dni.

Mężczyzna zeznał też, że nie podjąłby żadnej próby skrzywdzenia prezydenta Dudy.

Mówił, że jest jego oddanym sympatykiem, że na niego głosował. Kartkę z zapiskami, którą również miał przy sobie, przygotował, kiedy usłyszał w kościele, że będzie można zadać pytania prezydentowi. Chciał go zapytać, czy rząd, mimo tylu poważnych zadań, znajdzie czas na zajęcie się kwestią całkowitego zakazu aborcji - wyjaśniła prok. Spruś.

Prokurator podkreśliła, że reakcja policji w związku z dziwnym zachowaniem mężczyzny była wzorowa.

APA