Zwrócę się do Koalicji Obywatelskiej o przygotowanie wniosku o odwołanie ministra edukacji Przemysława Czarka - zapowiedział w poniedziałek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W stolicy kraju przeciwko rządowym planom centralizacji systemu edukacji protestują samorządowcy i środowiska szkolne.

Rządzący próbują szkołę upartyjnić. Próbują wprowadzić indoktrynację zamiast szkoły nowoczesnej, zamiast szkoły, która uczy otwartych postaw, która uczy samodzielnego myślenia. Dzisiaj rządzący chcą sami formować naszych uczniów. Na to nie ma naszej zgody (...) Dlatego zwrócę się do koleżanek i kolegów z Koalicji Obywatelskiej o przygotowanie wniosku o odwołanie ministra Czarka - powiedział Trzaskowski.

Prezydent Warszawy zarzucił rządzącym, że "zniszczyli polską szkołę". Zwrócił uwagę, że "w ostatnich miesięcy polska szkoła borykała się z problemami związanymi z epidemią", a "samorządowcy starali się organizować pracę szkół". Dzisiaj szkoła ma wiele problemów, choćby powrót do normalności po epidemii - oznajmił.

"Nie chcemy partyjnej szkoły"

"Nie chcemy partyjnej szkoły!" - pod takim hasłem protestują w Warszawie samorządowcy i środowiska szkolne. Chodzi o przeciwstawienie się rządowym planom, które mogą zagrozić centralizacją systemu edukacji.

Przed kancelarią premiera odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli samorządów, uczniów i nauczycieli. Organizatorzy apelują o podpisywanie petycji, dostępnej również w internecie.

"Projekt nowelizacji prawa oświatowego istotnie zmniejsza wpływ wspólnot samorządowych - zarówno władz lokalnych, jak i rodziców - na pracę szkoły. Jest niezgodny z zasadą pomocniczości i samorządności, które są fundamentem demokratycznych przemian 1989 roku. Naruszają przyjętą po upadku komunizmu zasadę współdziałania władz centralnych i lokalnych, przy zachowaniu autonomii szkoły, dyrektorów i nauczycieli oraz respektowania głosu rodziców i wspólnot lokalnych. To gwarancja dialogu społecznego, ale także wolności i pluralizmu polskiej edukacji. Szkoła podporządkowana centralnej władzy i realizująca jej ideologiczną wizję to zaprzeczenie nowoczesnej edukacji w demokratycznym państwie. To złe miejsce dla dzieci, rodziców, a także dla samych nauczycielek i nauczycieli" - czytamy w petycji.

Protestujący uważają, że zapowiadane zmiany są sprzeczne z konstytucją, a projekt nowelizacji prawa oświatowego istotnie zmniejsza wpływ samorządów i rodziców na funkcjonowanie szkoły. W efekcie do placówek może wrócić stara, dobrze znana rzeczywistość.

Jestem tak zdenerwowana w tej chwili, że właściwie głosu nie mam. Grozi nam, że ten głos zostanie zabrany - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Zofia Grudzińska, nauczycielka od prawie 30 lat. Jeżeli mnie dyrektor poprosi (w ramach ochrony szkoły, bo dyrektor usunięty z dnia na dzień, to szkoła się rozsypuje): "Zosiu, nie przekazuj na lekcji treści o demokracji, bo nasz kurator bardzo jest na to uwrażliwiony", to co ja mam robić? Czy ja mam naprawdę zamknąć, za przeproszeniem, mordę i nie mówić o demokracji? Wybrać mam szkołę, czy wybrać mam naród? No to jest w tej chwili dokładnie taka opcja - dodaje.

Bardzo ważne jest zachowanie autonomii szkół i wolności szkoły, to w tej chwili jest dla mnie najważniejsze - dodaje Anna Maziarska, tegoroczna maturzystka z liceum Witkacego.

To nie koniec protestów na dziś. Uczniowie, nauczyciele, rodzice i inne osoby sprzeciwiające się zmianom, zbierają się dziś o osiemnastej przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Opracowanie: