Przed siedzibą PiS-u przy Nowogrodzkiej w Warszawie odbył się protest rolników przeciwko "Piątce dla zwierząt". Dziś po południu projektem mają zająć się posłowie. Jak relacjonuje reporter RMF FM – 4 osobowa delegacja rolników weszła do budynku po negocjacjach z policją. Złożyła "pismo w obronie polskiego rolnictwa". Lider Agrounii Michał Kołodziejczak powiedział, że obrady sejmowe nie zostały przerwane, w związku z czym nikt nie wysłuchał postulatów delegacji.

Protest został rozwiązany ok. godziny 15 po tym, jak delegacja ok. 10 osób wróciła z Sejmu. Lider Agrounii Michał Kołodziejczak powiedział, że obrady sejmowe nie zostały przerwane, w związku z czym nikt nie wysłuchał postulatów delegacji. Wszystko wskazuje na to, że tej delegacji miało nie być. Zostaliśmy odciągnięci przez policję pod pretekstem spotkania się z rządzącymi, w tym czasie naszym ludziom, którzy strajkowali, policja dawała mandaty. Była to dziwna, złożona gra, która miała na celu osłabienie całej tej grupy - powiedział.

Jak dodał, po proteście środowisko rolnicze będzie tak zjednoczone, jak "jeszcze nie było przez nikogo". Kaczyński to zrobił. Ani Witos, ani Lepper tego nie dokonali, jak on - podkreślił i dodał, że nikt ze wsi już nie zagłosuje na PiS


"To walka z polską produkcją"

"Piątka dla zwierząt", to flagowy projekt Jarosława Kaczyńskiego, zakładający m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz ograniczenie uboju rytualnego. Temu sprzeciwiają się rolnicy i hodowcy, których przed siedzibą partii rządzącej przy ul. Nowogrodzkiej zgromadziło się już kilka tysięcy.

Początkowo doszło do przepychanek z policją, ponieważ protestujący domagali się wpuszczenia ich delegacji do środka. Sytuacja jednak nieco się uspokoiła, o opanowanie prosili też przez megafon liderzy protestu. Po negocjacjach funkcjonariusze pozwolili wejść do budynku czterem osobom. 

Na miejscu są przedstawiciele przemysłu futrzarskiego, drobiarskiego, jest sporo ostrych słów. Dzisiaj, jako rolnicy jesteśmy grupą zdradzoną, oszukaną. To będzie ostatni raz, kiedy polscy rolnicy oddali głos na Prawo i Sprawiedliwość, które dzisiaj niszczy polską wieś - usłyszał Paweł Balinowski od jednego z protestujących.

Będziemy zwracali się później do wszystkich instancji, wszystkich  arbitraży międzynarodowych, aby zwrócono nam pieniądze, które utracimy w wyniku tak bandyckiego skoku. To jest bolszewicka ustawa - dodaje kolejny z mężczyzn, biorący udział w manifestacji.

Podczas przemówień padały słowa o zdradzie polskiego rolnictwa, o tym, że politycy tylko udawali dobrą wolę przed wyborami - wtedy mieli czas dla rolników, a teraz go nie mają. To walka z polską produkcją. Wy macie być parobkami w zagranicznych korporacjach - mówił Michał Kołodziejczak z Agrounii, jednej z protestujących tu organizacji.

Protestujących wspierają również też politycy, a wśród nich Dobromir Sośnierz (Konfederacja), Robert Winnicki z Ruchu Narodowego, Jarosław Sachajko z Kukiz'15, czy wiceszef koła Konfederacji Krzysztof Bosak. Jesteśmy z rolnikami na proteście przeciwko delegalizacji ich pracy przez PiS - przekazał Bosak.

Na sztandarach widać było nazwy miast i hasła o zdradzie, a siedziba PiS-u jest odgrodzona policyjnym kordonem - relacjonował reporter RMF FM.

W drodze pod budynek Sejmu protestujący blokowali przez kilka minut Aleje Ujazdowskie na skrzyżowaniu z ul. Piękną. Policja apelowała o zaprzestanie blokady, mówiąc, że w przeciwnym razie funkcjonariusze zastosują środki przymusu bezpośredniego. Zdecydowali oni wtedy, aby opuścić ulicę i udać się pod Sejm.

Tam swoje wystąpienie miał np. wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Dzisiaj będziemy apelowali do prezydenta, żeby nie podpisywał tej ustawy jeśli przejdzie, bo to nie tylko problem hodowców futerek, ale też wolności osobistej przedsiębiorców, którym będzie się wchodzić bez zezwolenia na teren gospodarstwa - mówił do zebranych.

Robert Winnicki (Konfederacja) poinformował z kolei zebranych, że przekazał wiadomość na piśmie marszałek Sejmu Elżbiecie Witek, że rolnicy żądają przerwania obrad oraz tego, aby do nich wyjść.