Tatrzańscy ratownicy odnaleźli zwłoki poszukiwanego od piątku turysty z Poznania. To druga już w ostatnich dniach ofiara słynnego szlaku wysokogórskiego - Orlej Perci.

Turysta wybrał się samotnie w niedzielę ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, nie mówiąc nikomu, dokąd zamierza iść. Ostatnia wiadomość od niego pochodziła właśnie z niedzieli – powiedział reporterowi RMF FM Maćkowi Pałahickiemu Roman Kubin z TOPR-u.

Wysłał sms, że jest na grani Orlej Perci. Prawdopodobnie wyszedł na Kozi Wierch i idąc w stronę Granatów spadł grani - mówi Kubin. Ratownicy dodają, że turysta nie był przygotowany na taką wycieczkę. Miał na sobie zwykłe sztruksy i buty turystyczne, ale bez raków. Prawdopodobnie nie posiadał odpowiedniej znajomości gór - mówi jeden z ratowników.

Ostrzegamy. W wysokich partiach Tatr panuje prawdziwa zima - leży półtora metra śniegu, który szczególnie rano jest bardzo twardy i niebezpieczny.

Orla Perć to szlak w znacznej części przebiegający w pobliżu grani, w trudnych miejscach ubezpieczony klamrami, łańcuchami i żelaznymi drabinkami. Ubezpieczenia mają ułatwić wędrówkę i zwiększyć bezpieczeństwo, ale prawie każdego roku na szlaku dochodzi do bardzo poważnych wypadków, często śmiertelnych. Taki wypadek wydarzył się w czwartek. 21-letni turysta spadł z Orlej Perci w rejonie Zawratowej Turni - zginął na miejscu.

W związku z powtarzającymi się wciąż tragediami, środowisko ludzi gór coraz częściej mówi o potrzebie zmiany charakteru Orlej Perci, aby ograniczyć liczbę tragicznych wypadków. Jednak ratownicy, turyści, przewodnicy i taternicy mają kilka różnych pomysłów.

Władze Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego proponują demontaż wszystkich sztucznych ułatwień i pozostawienie jedynie taternickich punktów asekuracyjnych. Argumentują, że tak trudny szlak powinien być dostępny tylko dla ludzi z doświadczeniem taternickim, którzy dysponują i potrafią posługiwać się sprzętem asekuracyjnym.

Część miłośników Tatr o bardziej tradycyjnym podejściu obstaje przy zachowaniu i konserwacji istniejących dziś ułatwień i zabezpieczeń. Inna grupa coraz donośniej postuluje potrzebę zamienienia szlaku w tzw. via ferrata, czyli rozpięcia wzdłuż niego stalowych lin, w które turysta wpinałby uprząż asekuracyjną.

TPN przeprowadził internetową ankietę na ten temat. Najwięcej zwolenników, choć z niewielką przewagą głosów, miała koncepcja zachowania obecnego stanu. Wprowadzenie ruchu jednokierunkowego jest jedynym działaniem, jakie w tej chwili bierzemy pod uwagę. Pozostałe rozwiązania mają swoich zwolenników, można pod nimi zebrać sporo podpisów, ale nie da się ich wszystkich wyważyć - podkreśla dyrektor TPN.