Tajemniczy wirus doprowadził do śmierci 40-letniej kobiety na Warmii i Mazurach. Mieszkanka miejscowości Wiewiórki pracowała na uniwersytecie w Olsztynie jako sprzątaczka. Jej problemy ze zdrowiem zaczęły się od zwykłego bólu głowy.

Kobieta nie odwiedziła żadnego egzotycznego kraju, nie wyjeżdżała nawet za granicę. Niepokój wzbudziła wysoka gorączka i zaburzenia świadomości. Jako bezpośrednią przyczynę jej śmierci lekarze wskazują zapalenie mózgu. Nie wiadomo jednak, co je wywołało.

Służby sanitarne bezradnie rozkładają ręce. Początkowo przypuszczano, że może chodzić o wściekliznę. Jednak wykluczyły ją badania laboratoryjne. Ze względu na wysokie koszty nie zdecydowano się na kolejne poszukiwania przyczyn śmierci. Specjaliści przypominają bowiem, że istnieje bardzo wiele czynników, które mogą mieć wpływ na wystąpienie wirusowego zapalenia mózgu. Tu trudno typować, co mogło do niego doprowadzić.

W takich przypadkach ciało chowa się jeszcze w dniu zgonu, przy zachowaniu specjalnych środków bezpieczeństwa. Chodzi o zapobieżenie zakażeniu innych osób. - Trzeba jak najszybciej pochować. Nawet w nocy, bez pogrzebu. Taka jest procedura w przypadku wścieklizny, cholery, dżumy - tłumaczy Feliks Jarocki z olsztyńskiego Sanepidu. Tak też było w tym przypadku. Pochówek odbył się nocą, nie uczestniczyła w nim nawet rodzina.