​Poławiacze bursztynów w akcji. Po ostatnich wyjątkowo silnych sztormach o ten rzadki kamień nad brzegiem Bałtyku jest łatwiej. Bursztynu poszukują turyści, ale też profesjonalni poławiacze, którzy morskie dno przeczesują za pomocą podbieraków.

Tak jak znad morza każdy może zabrać muszelki i kamienie, tak samo nikt nie potrzebuje pozwolenia na poszukiwanie bursztynu. Pod jednym warunkiem: nie może być to prowadzone na skalę przemysłową.

To znaczy, że nie można używać jakiś płuczek, ciężkich maszyn, urządzeń przesiewających. Wtedy byłoby to traktowane jak pozyskiwanie minerałów i potrzeba na to zgody Skarbu Państwa. Jeśli ktoś nie narusza plaży czy dna morskiego, nie widzę przeszkód. Można to robić za pomocą palców, można to robić za pomocą jakiegoś sita, ale traktujemy to jako nieprzemysłowe zbieranie - mówi Piotr Domaradzki z Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Bursztynów nie można poszukiwać na wydmach i umocnieniach. Prawo zabrania też takiego zbierania jantarów, które przeszkadza innym użytkownikom plaży.

Poławianie bursztynu to całkiem dochodowy interes. Kilogram średniej wielkości bryłek kosztuje w skupie około 7 tysięcy złotych.

(łł)