W czwartek odbyła się licytacja 46 respiratorów, które po wybuchu pandemii koronawirusa miały zostać dostarczone resortowi zdrowia przez firmę E&K, ale zostały ukryte, a następnie odnalezione na prywatnej posesji obywatela Meksyku. "Efekt licytacji jest następujący: nikt nie był zainteresowany respiratorami od handlarza bronią, nikt nie wpłacił wadium, nikt też nie oglądał sprzętu" – przekazał poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.

Szczerba tłumaczył, że respiratory były kupowane po 44 tys. euro (według obecnego kursu 210 tys. zł) za sztukę, a dzisiaj zostały wystawione za o wiele mniejszą cenę - 23 tysiące zł za sztukę. Kolejna licytacja to będzie wystawienie tego sprzętu za kwotę 17 tysięcy złotych. To pokazuje skalę tego przekrętu - podkreślił.

Szczerba zauważył, że nadal nie wiadomo, gdzie zostały wyprowadzone pieniądze za respiratory oraz czy szef firmy E&K Andrzej I. naprawdę nie żyje. Zwrócił uwagę, że w składnicach rządowych zalega obecnie ponad 600 respiratorów, którymi nikt nie jest zainteresowany.

Zdaniem posła Koalicji Obywatelskiej Dariusza Jońskiego od samego początku nie chodziło o respiratory, tylko o wielkie pieniądze, wyprowadzone ze skarbu państwa. To był ordynarny przekręt - dodał poseł. Jak ocenił, "te respiratory symbolizują rządy PiS". Zauważył, że nikt nie poniósł konsekwencji za aferę, niektórzy odpowiedzialni nawet awansowali, a "do dzisiaj nie wróciło 51 mln zł".

Poseł przypomniał, że odbyła się już druga licytacja respiratorów firmy E&K. Na poprzednią, dotycząca 418 maszyn, też nikt się nie zgłosił.

W następnej kadencji powinna być w tej sprawie komisja śledcza i jednym z pierwszych świadków powinien być Jarosław Kaczyński - powiedział Joński. Jak dodał, zeznawać powinien też premier Mateusza Morawiecki, który wszystko wiedział i akceptował zakup respiratorów.

Ministerstwo Zdrowia podpisało w kwietniu 2020 roku umowę na dostawę 1 241 respiratorów. Miała je dostarczyć firma E&K, należąca do handlarza bronią Andrzeja I. Spółka z umowy wywiązała się tylko częściowo - do Polski trafiło jedynie 200 respiratorów. 

W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju 2020 r., resort odstąpił od umowy. Na firmę nałożono kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.

Mężczyzna ukrywał się przed organami ścigania. Według informacji mediów, wyjechał z Polski w grudniu 2020 roku. List gończy za nim został wystawiony w marcu tego roku przez prokuraturę w Lublinie.