Nad Starówką Święty Mikołaj w helikopterze, na blokowisku bałwany, a na dachu kamienic - śnieżynki. I jak się nimi nie zachwycić? - pyta w rozmowie z "Życiem Warszawy" John Chmura - Amerykanin i kolekcjoner świątecznych pocztówek z czasów PRL.

Z wykształcenia jest fotografem i projektantem, z zamiłowania - historykiem sztuki. Fascynują go też m.in. stare szyldy czy neony. Ma polskie korzenie, ale większość życia spędził w Stanach Zjednoczonych. Do Warszawy przeprowadził się dopiero przed 12 laty.

Jego miłość do PRL-owskich kartek świątecznych rozpoczęła się od książek dla dzieci. Z myślą o mojej dziś czteroletniej córce odwiedzałem warszawskie antykwariaty w poszukiwaniu książek z ciekawymi ilustracjami. Pewnego razu, gdy byłem w moim ulubionym punkcie pod Merkurym na Żoliborzu, antykwariusz podrzucił mi pudełko pełne kartek - wspomina Chmura. W środku było 250 pocztówek - wielkanocnych zajączków, bożonarodzeniowych choinek, zaprzęgów z reniferami. Chmura szybko zorientował się, że ich projekty wyszły spod ręki tych samych twórców, co tak przez niego lubiane ilustracje książkowe. Był wtedy okropny mróz, palce dosłownie kostniały mi z zimna, ale byłem tak zafascynowany tym odkryciem, że nie mogłem, po prostu nie mogłem przestać przeszukiwać tego magicznego pudełka - opowiada.

Dziś w swoim zbiorze kolekcjoner ma już około 1300 niepowtarzalnych wzorów. Większość to prace powstałe w latach 60. i 70. minionego stulecia, ale zdarzają się też i takie z ponad 60-letnią historią.