Straż graniczna wyrozumiała dla funkcjonariusza, przyłapanego za kierownicą po spożyciu alkoholu. Reporterzy RMF FM ustalili, że jeden z funkcjonariuszy na krakowskich Balicach został zatrzymany przez policję, która stwierdziła u niego 0,4 promila alkoholu we krwi. 10 miesięcy później mężczyzna został wiceszefem strażników granicznych na lotnisku.

9 września ubiegłego roku na obwodnicy Krakowa doszło do stłuczki. Poszkodowanym był kapitan Łukasz T. ze straży granicznej. Mężczyzna sam wezwał policję, jednak po przebadaniu alkomatem okazało się, że to właśnie on jest pod wpływem alkoholu.

Sprawę policja skierowała do sądu grodzkiego. Wiemy, że został ukarany. Była to grzywna w wysokości 800 złotych. Jednocześnie otrzymał zakaz prowadzenia samochodu na okres sześciu miesięcy - potwierdziła dziennikarzom RMF FM komisarz Katarzyna Padło.

Zabrane prawo jazdy otrzymał w marcu tego roku. Co ciekawe, już 1 lipca powierzono mu obowiązki zastępcy szefa placówki na Balicach. Jak tłumaczono reporterowi RMF FM pod uwagę wzięto jego kwalifikacje i doświadczenia. To, jak podkreślano, ma gwarantować realizację zadań przez placówkę.

Co dziwne, przełożeni bronią strażnika. Szef podkarpackich strażników w odpowiedzi na list reportera RMF FM przyznał, że funkcjonariusz miał postępowanie dyscyplinarne, które zakończyło się upomnieniem.

W Komendzie Głównej Straży Granicznej reporter RMF FM usłyszał, że Łukasz T. otrzymał obowiązki wiceszefa, bo brakuje funkcjonariuszy na lotnisku. Co więcej, z pisma wynika, że funkcjonariusz nie powiadomił swoich przełożonych o wykroczeniu, choć powinien. Jego szef dowiedział się o całym zajściu trzy tygodnie później od policjantów. Mimo to funkcjonariusz awansował.