Mija sto dni urzędowania nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. To zazwyczaj okazja do pierwszych ocen i podsumowań tego, jak sobie radzi nowy lider. George W. Bush ma wysokie notowania u Amerykanów, dwie trzecie uważa, że dobrze sprawuje on swój urząd.

Jego zwolennicy twierdzą, że umie skoncentrować się na najważniejszych punktach swego programu, jak choćby cięcia podatkowe. Przeciwnicy natomiast nie mogą mu darować, że po macoszemu traktuje ochronę środowiska, podkreślają, że jest jeszcze bardziej konserwatywny, niż się wydawało, ale zauważają jego zdolność do kompromisu. Bush uchodzi za przywódcę stanowczego w działaniu, który jednak obawia się publicznych wystąpień i nie lubi kontaktów z prasą. Podczas kampanii zarzucano mu nikłą znajomość spraw zagranicznych. Posłuchaj relacji korespondenta sieci RMF FM Grzegorza Jasińskiego:

Podkreśla się, że podczas tych 100 dni Bush musiał stawić czoło większym i mniejszym kryzysom, jak choćby zatopienie przez amerykański okręt podwodny japońskiego statku, afera szpiegowska z Robertem Hanssenem i wydalenie kilkudziesięciu rosyjskich dyplomatów. Wreszcie najpoważniejszy kryzys, który rozpoczął się po zderzeniu maszyny zwiadowczej z chińskim myśliwcem. Zgodnie uznaje się, że najpoważniejszy wpływ na politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych będzie miała wola Białego Domu budowy systemu obrony przeciwrakietowej. To z pewnością przyniesie trudne rozmowy z sojusznikami i jeszcze trudniejsze z Rosją i Chinami a prawie na pewno wycofanie się z układu o zakazie takich zbrojeń z 1972 roku. Jeśli już coś się krytykuje to brak jasnej i czytelnej polityki wobec sojuszników, zwłaszcza europejskich. Być może jednak zbliżająca się wizyta Busha na Stary Kontynent coś w tej sprawie zmieni.

Foto EPA

11:35