Mróz, inwersja termiczna powodująca, że powietrze zalega i duże zapotrzebowanie na ogrzewanie – to powoduje, że jakość powietrza w wielu miejscach w Polsce spada. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzegło przed jego złą jakością w sześciu województwach. O tym, czym oddychamy - Piotr Salak rozmawiał w Radiu RMF24 z Piotrem Siergiejem - rzecznikiem Polskiego Alarmu Smogowego.

Do mieszkańców sześciu województw dotarły ostrzeżenia Rządowego Centrum Bezpieczeństwa dotyczące złej jakości powietrza. RCB przypomniało, żeby zrezygnować z aktywności na zewnątrz. Alerty dotyczyły części województw śląskiego, podkarpackiego, dolnośląskiego, opolskiego, świętokrzyskiego i małopolskiego.

"Patrząc na cały kraj, najpoważniejsza sytuacja jest w województwie opolskim. To mnie nie dziwi, ponieważ województwo opolskie jest województwem, w którym kopciuchy mogą dymić do roku 2030. Mamy osiem województw, w których kopciuchy są zakazane, w Opolskiem kopciuchy będą dymić jeszcze najbliższe 6 lat. W Opolu mieliśmy 332 mikrogramy przy normie dobowej rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia, która wynosi zaledwie 15. Zdzieszowice 333. Kędzierzyn-Koźle tej nocy 326 mikrogramów bardzo groźnego pyłu PM2,5, czyli takiego, który przenika przez płuca do krwioobiegu i niestety niszczy nasze zdrowie. Tylko współczuć mieszkańcom tego województwa" - mówił na antenie Radia RMF24 Piotr Siergiej - rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.

Unikanie wychodzenia na zewnątrz, zawieszenie aktywności na powietrzu, używanie oczyszczaczy powietrza. To wszystko możemy zrobić, aby poprawić swój komfort funkcjonowania, ale nie tylko.

"Jeżeli czujemy gryzący dym i mamy podejrzenie, że ktoś spala odpady, bo zapach palonego plastiku czy innych tworzyw jest dosyć charakterystyczny, to wtedy wykonujemy swój obywatelski obowiązek i po prostu dzwonimy na straż miejską albo na policję, ponieważ jest to wykroczenie karane prawnie. Powinniśmy zareagować po to, żeby chronić nasze zdrowie. I to jest takie dosyć fajne działanie, które rekomenduję wszystkim, którzy czują, że w ich okolicy spalane są śmieci, bo to są toksyczne gazy. Natomiast kiedy widzimy taki czarny dym, bo ktoś właśnie rozpalił w kotle, może być tak, że ta osoba ma tak zwanego kopciucha, czyli kocioł pozaklasowy, który nie spełnia żadnych norm emisyjnych. I już w ośmiu województwach takie kopciuchy są nielegalne. Czyli w przypadku odwiedzin straży miejskiej w takiej kotłowni może to się skończyć nawet mandatem do 500 złotych" - zachęca rzecznik Alarmu Smogowego.

Dostrzega, że przez ostatnie lata bardzo wiele zmieniło się w zakresie pracy nad poprawą jakości powietrza. Ale zdaniem Piotra Siergieja to wciąż za mało.

"Tempo poprawy jakości powietrza jest niestety bardzo, bardzo powolne. To może być średnio o kilkanaście procent w ciągu ośmiu lat. Największe tempo poprawy jakości powietrza mamy tam, gdzie uchwały antysmogowe działają, np. Kraków, np. Rybnik. Tam te zmiany i poprawy jakości powietrza są naprawdę spektakularne. To są stężenia pyłów zawieszonych, które średniorocznie spadają o połowę. To jest liczba dni smogu, która spada ze 120 na kilkanaście, jak to ma miejsce w Krakowie. To jest coś, co działa i mamy poprawę jakości powietrza" - wyjaśnia rzecznik.

Zdaniem Polskiego Alarmu Smogowego ogromne zmiany może dać wprowadzanie Stref Czystego Transportu. Jednak to też nie jest łatwe zadanie.

Dziś w Krakowie uchwała o Strefie Czystego Transportu została unieważniona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny. Przepisy zaskarżył wojewoda małopolski i dwie osoby prywatne. Sąd odrzucił skargi mieszkańców, ale uwzględnił skargę wojewody i postanowił unieważnić uchwałę  w całości. 

Wojewoda opierał swoja skargę o zarzut, ze rada nie określiła w sposób wystarczający granic obszaru SCT oraz nie zawarła regulacji dotyczących sposobu organizacji ruchu w tej strefie.

 

 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.