Policja nie wiedziała, że decyzją sądu 9-miesięczna Blanka wróciła do biologicznych rodziców. To nowe fakty w bulwersującej sprawie zabójstwa dziecka z Olecka w woj. warmińsko-mazurskim. Rodzice dziewczynki trafili do aresztu. Nie przyznali się do winy.

Po tragedii w mieszkaniu przy ulicy Kasprowicza w Olecku część rodziny zmarłego dziecka wini policjantów, że nie reagowali na zgłoszenia o złej sytuacji w domu małej Blanki. 

Najbliżsi 35-letniej kobiety twierdzą, że sprawę niewłaściwego sprawowania opieki nad dziewczynką przez jej matkę zgłaszali służbom. Jak mówiła w TVN24 jedna z krewnych, 35-latka bywała "wielokrotnie naćpana, w domu był ogromny syf". 

Dzwoniliśmy na policję. Policja powiedziała, że nie może nic z tym zrobić: "proszę dzwonić do MOPS-u". MOPS powiedział, że tam nic złego się nie dzieje - dodała. 

Z kolei sąsiedzi 35-latki opowiadali "Gazecie Olsztyńskiej", że kobieta "potrafiła nawet chodzić naćpana z wózkiem po mieście albo demolować mieszkanie".

Jednak gdy nic nie brała, to dbała o dzieci i nie widziałam wtedy nic niepokojącego. Przychodziła do mnie ze swoją malutką córeczką na kawę - opowiadała mediom jedna z sąsiadek. Nie wiem, co musiało strzelić jej do głowy, żeby tak postąpić z takim maleństwem.

"Z inicjatywy policji dziecko zostało odebrane rodzicom"

W tej sprawie oświadczenie wydał rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie - komisarz Krzysztof Wasyńczuk.

Uprzejmie informuje, że to z inicjatywy policji dziecko w listopadzie ubiegłego roku zostało odebrane rodzicom. Związane było to z podejmowanymi interwencjami w stosunku do rodziców dziewczynki oraz okolicznościami w jakich do nich dochodziło. O sytuacji informowaliśmy zarówno Sąd jak i inne instytucje. Policja nie otrzymała informacji, że decyzją sądu dziecko wróciło do rodziców, nie znamy uzasadnienia tej decyzji, jednakże w ostatnim czasie nie było zgłaszanych interwencji policyjnych w stosunku do tej rodziny - czytamy w oświadczeniu komisarza Krzysztofa Wasyńczuka.

Rzecznik sądu: Nie było mowy o przemocy

Od listopada 2018 roku decyzją Sądu Rejonowego w Olecku dziewczynka przebywała w zawodowej rodzinie zastępczej. Do rodziny biologicznej wróciła w kwietniu tego roku. Rodzina otrzymała nadzór kuratora.

W rozmowie z TVN24 rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach Marcin Walczuk, tłumaczył, że zarządzenie o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej było tymczasowe, na czas trwania postępowania, które zakończyło się w marcu 2019 roku.

Chodziło o niewłaściwe zachowanie matki dziecka. Natomiast nie było mowy absolutnie o przemocy - zaznaczył. Dodał, że chodziło o nadużywanie środków psychoaktywnych.

Postępowanie - jak tłumaczył sędzia Waluczk - zakończyło się powrotem dziecka do rodziny. Trzeba tutaj przyznać, że to był zgodny wniosek stron, zarówno dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodziny, jak i rodziny zastępczej. Wszyscy uznali, że dziecko powinno wrócić do rodziny pod nadzorem kuratora - przekazał.

Rzecznik sądu powiedział, że "zachowanie matki poprawiło się, przeszła leczenie odwykowe, było kontynuowane i dlatego wszyscy uznali, że trzeba dać tej rodzinie szanse". 

Kurator nie wykrył nieprawidłowości

Do sądu wpłynęły dwa wywiady, które kurator sporządził po wizycie w domu małej Blanki. Treść pism "nie spowodowała zmiany decyzji sądu rodzinnego z urzędu w przedmiocie władzy rodzicielskiej nad małoletnią."

Wiadomo, że ostatnią - niezapowiedzianą wizytę w rodzinie małżonków Anny W. i Grzegorza W. - kurator złożył 7 czerwca. Kolejna była planowana po 20 czerwca.

Ponadto kurator kontaktował się z rodzicami dziecka telefonicznie. Jak wynika z informacji naszego dziennikarza, było to 11, 12 i 18 czerwca. Żadnych nieprawidłowości nie wykryto.

Nie było śladów bicia, nie było śladów żadnej przemocy - podkreślił w rozmowie z dziennikarzem TVN24 rzecznik sądu okręgowego. Przekazał, że kurator kontaktował się również z terapeutami uzależnień, którzy stwierdzali, że matka nie przyjmuje narkotyków. Według jego relacji miała też wykonywane testy na obecność narkotyków. 

Rzecznik suwalskiego sądu przekazał, że akta tej sprawy z Sądu Rejonowego w Olecku zostały przesłane do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Z kolei burmistrz Olecka zapowiedział w tej sprawie kontrolę w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. 

Szokujące szczegóły zbrodni

Szczegóły tej zbrodni są szokujące. Rodzice najpierw przez dwa miesiące mieli znęcać się nad 9-miesięcznym dzieckiem, a potem je zamordować, uderzając wielokrotnie tępym narzędziem. Przyczyną śmierci dziecka był krwotok wewnętrzny i uszkodzenie mózgu - poinformował rzecznik prokuratury w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz.

Sekcja zwłok wykazała, że serce dziecka było przebite złamanym żebrem. Prokuratura nie precyzuje, czym uderzono Blankę. Jak przyznał prokurator, mógł to być młotek lub wałek. Niemowlę mogło być także uderzone o rant biurka albo stołu. 

Rodzicom dziecka grozi dożywocie

Dziewczynka została także zgwałcona. Postawione rodzicom zarzuty dotyczą też wykorzystywania seksualnego. Jak dodał prokurator, 35-letnia matka dziecka i 45-letni ojciec w czasie przesłuchania po postawieniu zarzutów nie przyznali się do winy. Grozi im dożywocie. Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie.

Kobieta i mężczyzna nie byli wcześniej karani. 35-latka miała jeszcze trójkę dzieci, każde z innego związku. Dzieci mieszkają u swych ojców.

Prokurator podał, że o śmierci dziecka w piątek powiadomił adwokat, który został wcześniej wezwany przez podejrzaną. Funkcjonariusze, przybyli na miejsce, wezwali lekarza, który potwierdził zgon dziecka.