Kandydat opozycji Vojislav Kosztunica jest zwycięzcą niedzielnych wyborów prezydenckich w Jugosławii - wynika z ostatecznych prognoz niezależnego Centrum Na Rzecz Wolnych Wyborów w Belgradzie.

Według Centrum Kosztunica dostał 54% głosów, zaś urzędujący prezydent Slobodan Miloszewić 37%. Podobne dane podaje serbska opozycja, ogłaszając Kosztunicę zwycięzcą już w pierwszej turze. Z obliczeń Centrum wynika, że gdyby Miloszewić chciał ogłosić swoje zwycięstwo, musiałby sfałszować co najmniej sześćset tysięcy głosów.

Oficjalnych wyników niedzielnych wyborów wciąż nie podała jeszcze Państwowa Komisja Wyborcza (mają zostać opublikowane najpóźniej w środę wieczorem). Przywódcy Zachodu nie mają jednak wątpliwości, co do tego, kto zwyciężył. Podczas otwarcia sesji Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego w Pradze, prezydent Czech Vaclav Havel publicznie pogratulował zwycięstwa Kosztunicy. Szef brytyjskiej dyplomacji Robin Cook stwierdził, że Miloszewić przegrał z kretesem. "Jedyne, co może teraz zrobić, by utrzymać się u władzy to użyć siły. To jednak byłoby katastrofalne dla narodu i dla całego regionu" - stwierdził Cook.

Zwycięstwo jugosłowiańskiej opozycji uznała takze Francja, przewodnicząca w tym półroczu Unii Europejskiej. Zdaniem szefa francuskiej dyplomacji nadszedł już czas na zniesienie sankcji przeciwko Belgradowi. Hubert Vedrine zapowiedział, że zwróci się do Komisji Europejskiej, by jak najszybciej przedstawiła propozycje w tej sprawie.

15:50