Prokuratura potwierdza informacje RMF - zapis wideo, na którym zarejestrowano urzędników MSWIA bawiących się w warszawskim klubie został skasowany. Po tej imprezie dyrektora resortu, Tomasza Serafina odwiozło do domu dwoje policjantów. Zginęli w drodze powrotnej.

Prawdopodobnie komuś mogło zależeć na wykasowaniu taśm. Szczególnie dlatego, że obecność innych osób na nieformalnym spotkaniu w warszawskim klubie nie ma wpływu na śledztwo, które ma ustalić jak często Serafin korzystał z tak zwanych blue-taxi. Wykasowanie materiału wideo nabiera sensu w momencie, gdy przyjmiemy, że na tym spotkaniu był także ktoś inny, komu po tragicznych wydarzeniach zależało by nie łączyć go z tą sprawą:

Istnieją zapisy, których zajdzie potrzeba odtworzenia. Tyle mogę powiedzieć w tym momencie. Natomiast powstaje pytanie, czy możliwe jest odtworzenie, a jeśli nie jest możliwe z jakiego powodu w takim razie doszło do częściowego zatarcia tego zapisu - mówi Maciej Kujawski z prokuratury okręgowej w Warszawie. Jak dodaje, jeszcze za wcześnie, by mówić o przestępstwie matactwa - czyli zacierania śladów.

Taśmy celowo skasowane?

Gdyby okazało się, że skasowanie taśmy nie było przypadkowe, to wchodzi tu w grę wszczęcie kolejnego śledztwa, które mogłoby się zakończyć postawieniem zarzutu matactwa, czyli zacierania śladów. Problem w tym, że ciężko będzie ustalić, kto spowodował skasowanie nagrania. Gdyby poproszono o to właściciela lokalu, a on by to zrobił, byłby współwiny. Dlatego prawdopodobnie nie zdradzi on jak doszło do wykasowania zapisu.

Z taśm zniknął zapis między godziną 20 a 24 - na właściwe nagranie zostało naniesione nowe. Prokuratura mimo braku nagrania ma już ustalone grono bawiących się feralnego wieczora osób – dowiedziało się RMF FM. Według nieoficjalnych informacji byli to pracownicy Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego. Nagranie mogłoby jednak ujawnić kolejne osoby, które tego wieczoru bawiły się z Tomaszem Serafinem i z jakiś powodów zależało im na wykasowaniu nagrania.