Nie zepsujcie budżetu - aktorskim głosem wołał wczoraj do posłów z sejmowej mównicy wicepremier Grzegorz Kołodko podczas debaty nad projektem ustawy budżetowej na 2003 rok. Mimo zarzutów opozycji wobec projektu, minister finansów, przedstawiając budżet, mówił w jednym tonie idzie dobrze.

Według słów wicepremiera idzie dobrze niemal we wszystkich dziedzinach: z realizacją tegorocznego budżetu, dochodami, z dynamiką wzrostu i z bezrobociem. Chociaż Grzegorz Kołodko przekonywał, to liczby przeczą zapewnieniom ministra.

Skoro idzie dobrze już teraz, z pewnością podobnie będzie w przyszłości, a – według słów Kołodki - najlepszym tego dowodem jest budżet 2003. Budżet ten budujemy w sytuacji, kiedy następuje ożywienie polskiej gospodarki. Budżet stabilizacji i rozwoju w waszych rękach, panie i panowie posłowie. Proszę, nie zepsujcie go.

Opozycja jednak miała zupełnie odmienne zdanie. Zyta Gliowska z PO tak zrecenzowała propozycje budżetu: Po stronie dochodów - ryzykowny, po stronie wydatków – pasywny. Całość zaś polukrowana, bo deficyt zmieciony pod dywan (...) Minister sączy swój optymizm w naród, a gospodarka nie jest taka optymistyczna jak premier Kołodko.

Według opozycji zapisane w ustawie dochody są zawyżone - może nawet o 5 mld zł, deficyt zaś zaniżony - o minimum 7 a może nawet o 12 mld.

Po wczorajszej jednodniowej debacie, budżet trafi do komisji, które muszą się z nim uporać w miesiąc. Posłom SLD przyświeca bowiem cel – zdążyć przed Gwiazdką. O pośpiechu nad ustawą budżetową, posłuchaj w relacji reporterki RMF Barbary Górskiej:

Foto: Archiwum RMF

08:10